środa, 27 kwietnia 2016

Q&A


Przepraszam, że nie dodałam posta w czwartek, ale chciałam jeszcze znaleźć więcej pytań :) Ale nie przedłużając, zaczynamy! 
P.S. Pod postem też możecie zadawać pytania ;)

Pytania do Patricii:

1. Tęsknisz nadal za zmarłym chłopakiem?
Tęsknię, ale nie można całe życie się smucić. Rasto na pewno nie chciałby, abym płakała i użalała się nad sobą i zastanawiała się, dlaczego to on musiał umrzeć… Zawsze będę miała go w swoim sercu.

2. Czy planujesz jakieś randki, czy coś?
W sumie, to na razie nic nie planuję, ale z tego co wiem, Patrycja planuje mnie z kimś wyswatać za kilka rozdziałów, więc się okaże J

Pytania do Clary:

1. Będzie little baby?
Możliwe… Razem z Lucasem planujemy dziecko, ale więcej dowiesz się, jak Patrycja skończy pisać „Hybrydę”. Z tego co mi powiedziała, planuje napisać jedną całą książkę o mnie, więc zobaczymy… J

Pytania do Mnie:

1. Skąd wzięłaś pomysł na to opowiadanie?
Przeczytałam kilka książek z tzw. Kick Ass w roli głównej, więc postanowiłam napisać coś swojego z taką właśnie główną postacią. Pomysły na inne postaci wzięły się z du… mojej głowy :P

2. Kto jest twoim idolem?
Zespół „Set It Off”! Uwielbiam ich piosenki i to, że nie zachowują się jak typowi rockowi artyści.

3. Co lub kto cię inspiruje?
To dość trudne pytanie, bo sama dokładnie nie znam na nie odpowiedzi :P Chyba głównie z otoczenia, tego co mi się przyśni, wpadnie do głowy itp.

4. Dlaczego uśmierciłaś Rasto?
W sumie, nie chciałam go na początku uśmiercać, ale wraz z rozwojem akcji i mojej wyobraźni stwierdziłam, że muszę zrobić z Patricii jeszcze twardszą postać.

czwartek, 21 kwietnia 2016

Rok Bloga!



ROK BLOGA

Dzisiaj, 21 kwietnia, mam zaszczyt ogłosić, że blog „Przez dziurkę od klucza…” ma już dokładnie rok! Jak przystało na każdego jubilata, postanowiłam podziękować i podsumować cały rok działalności strony.



Na początek, chciałabym bardzo podziękować Wam, czytelnicy, że byliście ze mną przez cały ten czas. Motywowaliście i ganiliście swoimi komentarzami, za które WIELKIE DZIĘKI!!! Głównie dzięki Wam miałam dalszą ochotę na prowadzenie bloga!

Pora na podsumowania:
  •        W ciągu całego roku przeczytała 141 Waszych komentarzy! Krytykowaliście, chwaliliście, śmieszyliście swoimi spostrzeżeniami związanymi z postami.
  • W ciągu 12 miesięcy opublikowałam 52 posty, w tym 35 rozdziałów „Hybrydy”, 5 luźnych opowiadań i 7 nominacji.

  •     Blog był nominowany do 6-ciu LBA i Girl Book Tag.

  •   Blog obserwuje 9 użytkowników, którym bardzo dziękuję za czytanie go :)

  •     Obecnie blog ma ok. 7850 wyświetleń!

Chciałabym bardzo podziękować mojej mamie i rodzinie, którzy od początku byli moimi wiernymi fanami. :P
Jane Wolf, Mroczna_Niezgodna, Gosia Konopka, Córka Lilith, Klaudia Rosel Ahne Vendela Siv Clary Nori, Madzia L, Sadriana, Julczik, CatLady., Daria Grosz, Wercia Czyta, Aleksandra Baniak, Wolfslower oraz anonimowi komentatorzy – te osoby przyczyniły się bardzo swoimi komentarzami do mojego osobistego rozwoju, jako młodej blogerki i pisarki. 
Jeszcze dzisiaj powinien pojawić się post z Q&A, więc czekajcie :)

piątek, 15 kwietnia 2016

Rozdział IX



„Patricia, wstawaj! Ocknij się!” – krzyczał mój głos. – „Obudź się w końcu!”. „Czego się tak drzesz?!” – warknęłam i powoli otworzyłam oczy. „Na szczęście żyjesz!” – rzucił uradowany głos. „Niby dlaczego miałabym nie żyć?” – zapytałam i miałam zamiar poprawić włosy, ale zobaczyłam, że na moich nadgarstkach wiszą ciężkie, żelazne kajdany.
- Co do cholery…? – wyszeptałam zdezorientowana. „Wczoraj po egzaminach zostałaś napadnięta, a ja nie zdążyłem cię ostrzec” – powiedział smutno głos. „To nie twoja wina, powinnam być bardziej ostrożna” – rzuciłam pocieszająco i lekko się uśmiechnęłam. Chciałam usiąść na ziemi i oprzeć się o ścianę, ale głowa bolała mnie niemiłosiernie. Obróciłam nią tylko lekko, żeby zobaczyć, jak wygląda moja cela.
Pełno kurzu, śmieci, robaków… Jednym słowem brudno. Ze ścian odchodziła już farba, podłoga była zimna i popękana, a dokładnie naprzeciwko mnie były stalowe drzwi. Pachniało nie za ładnie, ale dało się wyczuć znaczący zapach psów… Żaden pies nie byłby w stanie doprowadzić mnie do utraty przytomności, więc to musiały być… wilkołaki. Dałabym sobie rękę uciąć, że pracowali razem z „dekoratorami” mojego mieszkania z przed trzech dni. Musiałam dowiedzieć się, o co chodzi. Wykorzystałam swoje wampirze zdolności, w sąsiednim pokoju znajdują się dwa wilkołaki, a reszta budynku jest opuszczona. Postanowiłam zawołać moich porywaczy.
- Halo? Pieski, przyjdziecie w końcu? Ile ma czekać? – krzyczałam z półuśmieszkiem. Po chwili drzwi stanęły otworem i ukazało się w nich dwóch mężczyzn.
- No nareszcie – powiedziałam i popatrzyłam na nich. – Niech zgadnę, przysłał was W.?
- Nie możemy z tobą rozmawiać, jesteś teraz więźniem – odpowiedział jeden z nich, lekceważąc moje pytanie.
- Jako więzień mam prawo do jednego telefonu lub sms – a! – powiedziałam podniesionym głosem.
- Niestety, nie możesz – rzucił drugi obojętnie.
- Proszę, jeżeli nie odwołam spotkania, to biedak będzie mnie szukał i jeszcze wpakuje się w kłopoty – powiedziałam i zrobiłam maślane oczka. Pierwszy westchnął.
- Dobra, ale nie mówisz nikomu, gdzie jesteś i co robisz – powiedział, a ja przytaknęłam energicznie, dzięki czemu zabolała mnie głowa.
- Szef nas zabi… - zaczął drugi, ale umilkł, kiedy zobaczył spojrzenie pierwszego.
- Nie chcę mieć problemów z jej znajomymi – mówiąc to, wskazał na mnie. – Jeden sms.
- Moglibyście podać mi telefon? – zapytałam uprzejmie i po chwili miałam komórkę w dłoni.
- Czytaj na głos, co będziesz pisać – polecił jeden z nich, a ja się lekko uśmiechnęłam.
- Do Quinna: „Miałam być jutro, ale możliwe, że się spóźnię z jeden dzień… Opowiem ci, jak się zobaczymy. Patricia” – taką wiadomość wysłałam Clein’ owi.
- Niestety, musimy cię zmartwić, ale nie dasz rady opowiedzieć swojemu koledze o tym, co się stało – rzucił z uśmiechem drugi z mężczyzn. „Masz plan?” – zapytał mój głos. „Dam się ponieść” – odparłam i uśmiechnęłam się szeroko. Niezgrabnie stanęłam na nogach i popatrzyłam na swoje nadgarstki.
- Panowie, jako iż dzisiaj pisałam egzaminy i poszły mi w miarę dobrze, to dam wam dwie minuty, na opuszczenia tego miejsca i zostawienia mnie w spokoju – poinformowałam ich i oparłam się plecami o ścianę. Ten mniej doświadczony zaczął się śmiać.
- Ta jasne – rzucił i dalej się śmiał. Natomiast pierwszy z nich lekko zbladł. Popatrzyłam na niego.
- Jeżeli nie chcesz, żebym ci coś zrobiła, to poczekaj na korytarzu i za żadne skarby nie wchodź tu – powiedziałam, a pierwszy mężczyzna zniknął za drzwiami.
- Tchórz! – krzyknął za nim jego kolega.
- On w przeciwieństwie ma chociaż trochę rozumu – rzuciłam z wrednym uśmieszkiem. Widziałam, jak napinają się jego mięśnie.
- Pożałujesz – warknął i zaczął iść w moja stronę. Jego paznokcie zmieniły się na szpony i pojawiły się ostre zęby i złote tęczówki. Uśmiechnęłam się szeroko i w jednej chwili rozerwałam żelazne kajdany. Roztarłam nadgarstki i rozgrzałam się trochę. Mężczyzna zawahał się, kiedy zobaczył, że jestem wolna.
- Zacznijmy zabawę – powiedziałam i poczekałam, jak wściekły facet spróbuje mnie zaatakować. W ostatniej chwili zrobiłam unik, a wilkołak uderzył w ścianę. Zdenerwował się jeszcze bardziej. Zarobił kopniaka w brzuch i porządne kolano w głowę. Przeskoczyłam nad nim i popchnęłam go. Stanęłam i popatrzyłam na mężczyznę.
- Kim t-ty jesteś? – wyszeptał i wypluł krew gdzieś na bok. Teatralnie udałam, że zastanawiam się nad odpowiedzią.
- W sumie, to sama nie wiem – odparłam z uśmiechem. – Odpocząłeś, bo jakoś mi się nu…
Nie dokończyłam, bo wilkołak rzucił się na mnie. Unikałam jego ciosów, ale dosięgnął mnie jeden. Nie zauważyłam jego prawej ręki i poczułam ból w okolicy brzucha. Odskoczyłam do tyłu i zobaczyłam co się stało. Moja biała koszula miała cztery szramy, przez które wylewała się krew z ran. Popatrzyłam na niego gniewnie, a on uśmiechnął się tylko. Wyprostowałam się i poczułam ból, ale go zignorowałam. Mężczyzna znowu zaatakował, ale tym razem nie dałam mu szansy nawet mnie drasnąć. Odskoczyłam i skręciłam mu kark. Wzdrygnęłam się, kiedy usłyszałam dźwięk łamanej kości. Puściłam ciało, które bezwładnie upadło na ziemię. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
Obok nich stał dalej blady drugi wilkołak i jak mnie zobaczył, to się cofnął.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię, ale musimy coś obgadać, jeżeli nie chcesz mieć przekichane u szefa – powiedziałam i oparłam się o przeciwległą ścianę. Kiwnął głową na znak zgody, więc zaczęłam tłumaczyć. – Twój kolega chciał się ze mną zabawić, więc zostawiłeś nas samych. Kiedy go zabiłam, pozbawiłam cię przytomności i uciekłam, jasne?
- Tak – odparł krótko mężczyzna.
- Zanim pójdę, gdzie jesteśmy? – zapytałam.
- W jednym ze starych magazynów na obrzeżach Nowego Orleanu – odpowiedział wilkołak. – Dziękuję.
- Nie ma sprawy, ale pamiętaj o naszej umowie – rzuciłam i przywaliłam mu głowę, tak, że upadł nieprzytomny na ziemię. Musiałam znaleźć swoją torebkę. Skierowałam się w stronę pierwszych drzwi od mojej celi i znalazłam tam takie małe mieszkanko i moje rzeczy. Pozbierałam się i wyszłam z budynku.

Weszłam do mieszkania i pierwsze co zrobiłam, to weszłam do łazienki. Zdjęłam górną część garderoby i zobaczyłam cztery szramy po lewej stronie brzucha. Krew nadal ciekła, ale nie aż tak bardzo. Musiałam się umyć. Ostrożnie weszłam pod prysznic i kiedy woda dotknęła rany, cicho zasyczałam. Skończyłam i mogłam zobaczyć w całości ranę. Były dość głębokie, więc bez szycia nie miałoby szans samo się wyleczyć. Wzięłam apteczkę i zabrałam się za szycie. Kiedy skończyłam, przykleiłam na nią plaster i ubrałam się w pidżamę. Wskoczyłam do łóżka i odpłynęłam do krainy snów.
Następnego dnia, wstałam i na „dzień dobry” zrobiłam sobie kawę. Usiadłam w salonie i popijając życiodajny płyn, zastanawiałam się, co musze spakować. Weszłam do sypialni i wyjęłam z szafy dość dużą walizkę. Włożyłam do niej jeansy, koszulki, bluzy, szorty i wiele innych ubrań. Sama ubrałam się w czarne leginsy, czarną bluzkę do połowy ud i swoje trampki. W czasie ubierania górnej części ubioru, zdjęłam opatrunek i zobaczyłam, że nie ma już śladu po ranie, ale zostaną „śliczne” blizny. Wyjęłam sobie szwy i posmarowałam miejsce szram kremem. Włosy związałam w luźnego koka, zrobiłam lekki makijaż i spakowałam kosmetyki do walizki. Do torby podręcznej włożyłam pieniądze, laptopa, książkę i inne niezbędne rzeczy. Byłam gotowa do drogi, więc wyszłam z mieszkania, zamknęłam go i skierowałam się w stronę porsche. Czekała mnie długa podróż…

Cześć Wam! 
W tym rozdziale się dzieje, co nie? Co myślicie? 
A tak swoją drogą, wpadłam na super pomysł na uczczenie roku bloga... Możecie pod tym rozdziałem/spamie pisać pytania do Q&A do mnie lub bohaterów wszystkich opowiadań, jakie pojawiły się do teraz na blogu :) Mam nadzieję, że przyłączycie się do obchodów :D

Pozdrawiam, Patrycja (Paczi)

niedziela, 10 kwietnia 2016

Rozdział VIII



Zaparkowałam przed jednym z lepszych i spokojniejszych klubów w mieście. Weszliśmy i od razu do moich nozdrzy dotarł zapach papierosów. Wzdrygnęłam się, co zauważył mój kuzyn.
- Co, kłuje po nosku? – zapytał z wrednym półuśmieszkiem.
- Zaczynasz wojnę ze mną? – zapytałam i posłałam mu mój najsłodszy uśmiech. Potaknął głową. – Gratuluję odwagi i współczuję głupoty.
Powiedziawszy te słowa, skierowałam się w stronę baru.
- Co podać? – zapytała barmanka z miłym uśmiechem.
- Dla mnie Krwawą Mary, a dla niego… - nie dokończyłam, bo przerwał mi Tom.
- Tequilla Sunrice – rzucił z flirciarskim uśmieszkiem, a ja zaczęłam chichotać.
- J-już podaję – wyjąkała zarumieniona dziewczyna i zaczęła przyrządzać nasze zamówienia, co chwila zerkając na Thomasa.
- Tommy, łamiesz jej serce – wyszeptałam ze śmiechem w stronę kuzyna. – Mógłbyś przynajmniej się przedstawić.
- A wiesz co, tak zrobię – powiedział chłopak z pewnością w głosie i kiedy barmanka podała nasze drinki, zagadał do niej. Postanowiłam zostawić ich samych i znaleźć jakiś wolny stolik. W końcu mi się udało i mogłam się chwilę zrelaksować. Niestety nie było mi to dane, bo po niedługim czasie do mojego stolika dosiadło się czterech mężczyzn.
- Dlaczego taka ładna dziewczyna, jak ty, siedzi sama? – zapytał jeden z nich. Posłałam mu obojętne spojrzenie.
- A nie mogę? – rzuciłam z lekkim uśmiechem.
- Zadziorna, lubimy takie – mruknął drugi z kolei. Wzdrygnęłam się lekko.
- Jakoś nie obchodzi mnie, co lubicie – powiedziałam znudzona. –Teraz wybaczcie panowie, ale muszę już iść.
Wstałam z zamiarem odejścia od stolika, ale jeden z mężczyzn złapał mnie za rękę.
- Zostań z nami – powiedział z uwodzicielskim uśmiechem.
- Puść mnie – szepnęłam lekko zdenerwowana. „Patricia, tylko spokojnie.” – powiedział mój głos. Zaczęło się we mnie gotować. Poczułam, że ręka mężczyzny zaciska się coraz mocniej.
- To zostaniesz z nami – bardziej stwierdził niż zapytał.  Był pewny, że z nimi zostanę. „Oddychaj, uspokój się i nie wybuchaj!” – krzyknął głos.
- Puść mnie – powtórzyłam jeszcze spokojnym głosem, patrząc lodowatym wzrokiem na mężczyznę, który mnie trzymał.
- Jakoś nie mam ochoty… A wy chłopaki? – zapytał, zwracając się do swoich kumpli. Wszyscy patrzyli na mnie wygłodniałym wzrokiem.
- Puszczaj! – warknęłam i wyrwałam rękę z jego uścisku. – Walcie się!
Powiedziałam i już mnie obok nich nie było. Musiałam się napić, więc skierowałam się w stronę baru. Usiadłam i oparłam głowę na rękach.
- Co dla ciebie? – usłyszałam głos obok siebie, który bardzo dobrze znałam. Podniosłam wzrok i zobaczyłam przed sobą… Alex’ a! – Patricia?
- Cześć, nie wiedziałam, że tu pracujesz – powiedziałam z uśmiechem.
- To jest lepsze niż siedzenie w domu z nastoletnią siostrą – powiedział, a ja zachichotałam. – To co ci podać?
- Podwójną wódkę – powiedziałam, a on popatrzył na mnie zdziwiony. – Muszę odreagować to co mnie spotkało przed chwilą.
- Co się stało? – zapytał, kiedy podał mi moje zamówienie.
- Do mojego stolika przysiadło się kilku facetów. Byli dość niemili… I mało brakowało, abym straciła nad sobą kontrolę – wytłumaczyłam chłopakowi. Chciał o coś zapytać, ale pojawił się klient, którego musiał obsłużyć. Wypiłam wódkę i lekko się skrzywiłam. Nigdy nie przepadałam za tego typu alkoholami. Po chwili znowu pojawił się mój przyjaciel.
- Coś ci zrobili? – zapytał w końcu Alex, zabierając się do czyszczenia szklanek.
- Nie, ale zachowywali się chamsko, więc chciałam sobie iść, ale jeden z nich chwycił mnie za nadgarstek. Potem nie mogłam się opanować. Resztkami zdrowego rozsądku wyrwałam rękę i poszłam sobie – odpowiedziałam spokojnie. – Alex, coś jest nie tak…
- Dlaczego tak uważasz? – zadał pytanie chłopak.
- Bo nigdy nie miałam problemu z zachowaniem spokoju w takich sytuacjach, a dzisiaj ledwo się pohamowałam od wszczęcia bójki – odparłam zmartwiona.
- Wszystko będzie dobrze – powiedział pocieszająco.
- Mam nadzieję – mruknęłam. – A tak w ogóle, to co słychać?
- W sumie, to nic nowego – odpowiedział i podrapał się po karku. – No może poza tym, że byłem u lekarza i jednak mam alergię na kurz.
- Ha! Wiedziałam! – cieszyłam się jak dziecko. – Musisz częściej mnie słuchać!
- Ta, jasne… Na pewno daleko zajdę – mruknął cicho, ale ja to usłyszałam.
- Alex, zaraz się obrażę – rzuciłam i odwróciłam się do niego plecami.
- Patricia, nie chciałem, samo mi się wyrwało… - powiedział chłopak.
- Nic się samo nie robi – mruknęłam i udawałam obrażoną.
- Przepraszam, wybaczysz mi? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Zastanowię się – powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę. – Która godzina?
Chłopak podwinął rękaw koszuli i zobaczył na zegarek.
- Dochodzi pierwsza… - odpowiedział.
- Już tak późno! – krzyknęłam zaskoczona. – Muszę znaleźć kuzyna.
- Jest tutaj z tobą? – zapytał piks.
- Tak, jak widziałam go ostatni raz flirtował z barmanką – odpowiedziałam. – Do zobaczenia.
Powiedziałam i poszłam szukać Thomasa. Jak podeszłam do innej części baru, to zobaczyłam zalanego kuzyna. Westchnęłam i skierowałam się w jego stronę.
- Dlaczego wcześniej uciekłaś, śliczna? – zapytał jeden z mężczyzn, którzy zaczepili mnie wcześniej.
- Nie chciałam spędzać wieczoru w waszym towarzystwie – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Teraz wybacz, ale się spieszę.
Chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Nam się nie odmawia – powiedział z wrednym półuśmieszkiem. Zaśmiałam mu się prosto w twarz.
- I co ty mi możesz zrobić? – zapytałam z wyzwaniem. Oni, to zwykli ludzie, a ja nie, więc wiadomo, kto wygrałby starcie.
- Chcesz się przekonać – mruknął i dotknął mojego uda. Zaczęło się we mnie gotować. „Za kogo on się uważa?!” – zapytałam wnerwiona mój głos. „Patricia, tylko spokojnie.” – powiedział głos.
- Łapy przy sobie, palancie – warknęłam i chciałam mu się wyrwać, ale miał silny uścisk.
- Mhmm… Ostra, będzie lepsza zabawa – mruknął mężczyzna, a ja nie czekając długo dałam mu z liścia w twarz. Ten zaskoczony, puścił moją rękę.
- Ostrzegałam – warknęłam wściekła i skierowałam się w stronę kuzyna. Czułam na sobie jeszcze wzrok mężczyzny, ale miałam go w dalekim poważaniu. Stojąc obok kuzyna przywołałam barmankę skinieniem ręki.
- Tak? – zapytała uprzejmie dziewczyna.
- Ile wypił? – zadałam pytanie i popatrzyłam na Thomasa.
- Z tego co pamiętam, to zamówił dwa razy Tequilla Sunrice i raz whisky z lodem, a potem odleciał – odpowiedziała dziewczyna, a ja zaczęłam się śmiać.
- Naprawdę? – zapytałam, bo nie mogłam w to uwierzyć.
- Serio – rzuciła dziewczyna z lekkim uśmiechem.
- Dzięki – powiedziałam i wzięłam kuzyna pod pachę. – Tommy, ta Francja zrobiła z ciebie mięczaka.
- Nie prafda – powiedział pijany chłopak.
- Dobra, dobra, ja wiem swoje – powiedziałam z szerokim uśmiechem i wyszłam wraz z nim z klubu.

Postanowiłam, że uchronię kuzyna od nieprzyjemnej konfrontacji z rodzicami, więc zabrałam go do siebie do mieszkania. Po ciężkich trudach wejścia po schodach, w końcu dotarliśmy pod moje drzwi. Otworzyłam je i wprowadziłam Thomasa do środka, skierowałam się prosto do salonu i położyłam go na kanapie. Sama skierowałam się do kuchni i nalałam do szklanki wody oraz wyjęłam z apteczki aspirynę. Te rzeczy położyłam na stoliku obok mojego kuzyna. Przykryłam go kocem i poszłam wziąć prysznic. Kiedy ciepła woda dotknęła mojego ciała wszystkie emocje i zdarzenia wieczoru dały o sobie znać. „Głosie, co się ze mną stało?” – zapytałam z nadzieją, że odpowie. „Patricia, nie chcę cię straszyć, ale coś się kroi” – odpowiedział tajemniczo. „A jakieś konkrety? Na przykład, dlaczego nie mogłam sama nad sobą zapanować?” – padło następne pytanie. „Sam nie wiem” – rzucił smutno głos. Westchnęłam głośno i skończyłam się myć.
Wskoczyłam pod kołdrę i zapadłam w sen.

Dzisiaj miałam zdawać egzaminy, których na szczęście, udało mi się załatwić przełożenie. Przez ostatnie dwa dni uczyłam się cały czas i byłam w miarę przygotowana. Ubrana w czarne jeansy, białą elegancką koszulę, czarny żakiet i moje trampki, weszłam do gmachu uniwersytetu. Skierowałam się pod jedną z klas, w której miałam zdawać pisemne, a potem ustne egzaminy. Przed dostaniem arkusza pierwszego testu wzięłam pięć głębokich wdechów i powiedziałam sobie, że dam radę.
Napisałam pierwszy, potem drugi, trzeci, czwarty sprawdzian, bez większych problemów. Do zaliczenia został mi jeszcze tylko arkusz pana White’ a. Tego obawiałam się najbardziej. Siedziałam w ławce, kiedy podszedł do mnie profesor i wręczył mi test.
- Powodzenia – rzucił i usiadł przy stole dla komisji. Zabrałam się za rozwiązywanie. Nie było to aż takie straszne, jak się wydawało. W końcu oddałam ostatni sprawdzian i mogłam zacząć egzaminy ustne. Nigdy nie potrafiłam mówić ładnie i składnie. Bałam się, ze komisja, nie będzie w stanie zrozumieć mojej odpowiedzi. „Patricia, dasz radę! Wierzę w ciebie!” – powiedział pokrzepiająco mój głos. „Dzięki” – odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Wzięłam głęboki wdech i zabrałam się za odpowiadanie.
Jakimś cudem udało mi się odpowiedzieć na wszystkie pytania. Jąkałam się, ale wykładowcy kazali mi się nie stresować. Wszystko skończyło się dopiero około osiemnastej. Postanowiłam przejść się do domu, żeby odpocząć po egzaminach. Marzyłam teraz tylko o prysznicu i kolacji. Musiałam się jeszcze spakować, bo miałam w planach wyjechać jutro rano do Jackson. Tak bardzo pogrążyłam się w myślach, że nie zauważyłam, jak ktoś idzie za mną i w odpowiednim momencie uderzył mnie w głowę, a tym samym pozbawił mnie przytomności.

Cześć Wam! Przepraszam, że nie było mnie aż dwa tygodnie, ale nie miałam pomysłu na ten rozdział... Mam nadzieję, że się nie gniewacie :)
Co sądzicie? Co się stało Patricii? Dlaczego nie mogła nad sobą zapanować?
Teraz rozdział powinien pojawić się w weekend, a w tygodniu może wskoczy "To koniec" cz. II...
Pozdrawiam Patrycja (Paczi)