piątek, 26 lutego 2016

Rozdział V



Minął tydzień od zdarzenia z kamieniem. W tym czasie nie miało miejsca już nic niepokojącego. Chodziłam na wykłady, a po nich razem z Alex’ em wracaliśmy sprzątać bibliotekę. Dzisiaj ma być tak samo. Wstałam, ubrałam się i poszłam na wykłady. Minęły szybko, więc w mgnieniu oka byliśmy już w domu chłopaka.
Był piątek, jutro miałam iść z Clary na przymiarki sukni ślubnej. Sama nie wiedziałam, co jeszcze na siebie ubiorę.
Weszliśmy do domu Alex’ a i od razu skierowaliśmy się do biblioteki. Postanowiliśmy, że dzisiaj skończymy to piętro. Zabrałam się za jedną z półek. Nie było w niej na razie nic ciekawego.
- Patricia! – usłyszałam krzyk chłopaka.
- Co? – odkrzyknęłam.
- Możesz tu podejść? – zapytał, a ja westchnęłam i poszłam w jego stronę.
- Co się stało? – zapytałam, gdy pojawił się w zasięgu mojego wzroku.
- Znalazłem, chyba coś o tobie – odpowiedział po chwili chłopak, nie odrywając oczu od tekstu.
- To znaczy? – zadałam pytanie lekko zdezorientowana.
- No w tej książce jest napisane o jakieś obietnicy złożonej wampirom, wilkołakom i elfom – zaczął Alex, a ja w tempie wampira zabrałam mu książkę z rąk. – Ej! Czytałem!
Nie zwróciłam uwagi na jego ostatnią wypowiedź. Popatrzyłam za strony zapisane po staroangielsku. Po chwili przeglądania tekstu natrafiłam na taki cytat:
„… zwołał On zebranie, na którym zebrały się głowy wszystkich rodów wampirzych, wilkołaczych i elfich. Na ich cześć urządził ucztę, na której podał wszystkie ich ulubione przysmaki. Po jakimś czasie stuknął widelcem o kieliszek z winem.
- Drodzy Mistrzowie, Książęta i Królowie! Zebrałem was tutaj dzisiaj, by przedstawić wam ważną wiadomość. Za te wszystkie rzeczy, jakie zrobiliście dla mnie, mam dla was nagrodę. A jest to przepowiednia i obietnica. Posłuchajcie bracia: „Wybije wieków dwadzieścia jeden, gdy na ten świat parszywy przyjdą dzieci me. Będą one miały moje moce, każdy inne. Jeden będzie w połowie wilkiem, drugi wampirem, a trzeci elfem. Będą żadne zemsty i każdy z nich będzie chciał rządzić swoim gatunkiem. Zabiją własnych przywódców, braci, siostry… Dla zemsty na okrutne rzeczy, jakie zrobicie wy im rodzinom!”.
Słowa te wywołały wzburzenie wśród zebranych gości. Dlaczego? Dlaczego zrobiłeś coś tak złego, …?...”
Podejrzewałam, że na końcu czytanego przeze mnie wersu było coś więcej o moim ojcu. Niestety reszta była zamazana. Nie mogłam uwierzyć, w to co przeczytałam. Czyli mój ojciec wszystko zaplanował. Zacisnęłam ręce na książce. Jak on mógł?! Zniszczyć życie mi i mojemu rodzeństwu?!
Właśnie! Miałam rodzeństwo, ale postanowiłam na razie zostawić ich poszukiwania.
- Alex, musisz mi wybaczyć, ale muszę iść, bo mam coś do załatwienia – powiedziałam, oddając chłopakowi książkę. – Na pewno pomogę ci skończyć sprzątać, ale teraz musze iść…
- Tak, jasne. Podwieźć cię do domu? – zapytał chłopak, odkładając książkę na półkę.
- Byłabym wdzięczna – powiedziałam i poszłam szybko po swoje rzeczy. Już po kilku minutach siedzieliśmy w samochodzie Alex’ a. Musiałam się czymś zająć, na czymś skupić. Pożegnałam się szybko z chłopakiem i weszłam do mieszkania. Włączyłam laptopa i otworzyłam swoją tajną skrzynkę pocztową. Otworzyłam e-mail z jednym z przyjętych zleceń i przyglądałam się zdjęciu wampira, którego miałam zabić dziś wieczorem. Można było go spotkać w ekskluzywnym barze, więc musiałam się odpowiednio przygotować. Zamknęłam komputer i poszłam do sypialni. Wyjęłam z pod łóżka duży kufer. Otworzyłam go i zobaczyłam kilka peruk, kilkanaście soczewek i masę kosmetyków. Postanowiłam dzisiaj na naturalne włosy, ale soczewki wzięłam zielone. Stanęłam przed szafą i popatrzyłam na zawieszone na wieszakach sukienki. Postanowiłam, że ubiorę krótką czarną mini i do tego czarne szpilki. Zegarek wskazywał osiemnastą, więc zaczęłam szybko się ubrać. Zrobiłam makijaż, włożyłam soczewki i zadzwoniłam po taksówkę.

Zapłaciłam kierowcy i skierowałam się w stronę wyjścia. Kolejka była ogromna, a ja nie miałam całej nocy, żeby stać i czekać. W jednej chwili przyszło wybawienie, bo goryl, stojący przed wejściem, przywołał mnie ruchem dłoni. Posłusznie podeszłam. Nic nie powiedział, tylko przepuścił mnie bez kolejki. Posłałam mu uśmiech i weszłam. Przekroczywszy próg, uderzyło we mnie gorące powietrze, nasiąknięte papierosami, alkoholem i drogimi perfumami. Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się w stronę baru. Przed akcją musiałam się napić.
- Co dla pani? – zapytał barman.
- Krwawą Mary, proszę – powiedziałam z lekkim uśmiechem. Chwilę potem dostałam drinka. Z tego co czułam w klubie byli sami ludzie. To nie trwało jednak długo, bo po chwili poczułam zimny dreszcz. Odwróciłam się udając, że oglądam salę, ale tak naprawdę chciałam zobaczyć wchodzącego wampira. Przyjrzałam się i okazało się, że to mój cel. Musiałam już zacząć grać. Odwróciłam się od niego i wróciłam do drinka. Wampir zajął miejsce w jednej z lóż pod ścianą. Wzięłam swój alkohol i pod pretekstem pooglądania wystroju klubu postanowiłam się przejść obok niego. Nie popatrzyłam na niego nawet raz, ale za to czułam, że on śledzi każdy mój ruch. Obeszłam salę na około i znowu usiadłam przy barze. Kończył mi się powoli drink.
- Przepraszam, ale pan Dreq prosi panią do stolika – powiedział jakiś mężczyzna ubrany w strój kelnera.
- Chyba nie skorzystam – powiedziałam, bo miałam zamiar grać niedostępną. Upiłam już prawie ostatni łyk drinka.
- Pan Dreq stawia drinka – powiedział po chwili inny mężczyzna, tym razem ubrany w garnitur i ciemne okulary. Pokiwałam głową na znak zgody i poszłam za facetem do stolika mojego celu.
- Witam piękną panią – powiedział Dreq i pocałował wierzch mojej dłoni.
- Witam, miło mi pana poznać – powiedziałam z uśmiechem.
- Nie bądźmy tak poważni. Mów mi Eliot – powiedział, kiedy usiedliśmy już na miejscach.
- Kate – rzuciłam.
- Co taka dziewczyna jak ty robi tu sama? – zapytał mężczyzna.
- Zerwałam z chłopakiem i musiałam jakoś o nim zapomnieć, więc przyszłam tutaj z koleżanką, ale zaginęła gdzieś w akcji – odpowiedziałam z lekkim chichotem.
- Kelner, dla mnie whisky, a dla mojej towarzyszki Krwawą Mary – rzucił do mężczyzny w fartuchu, gdy ten przechodził obok.
- Skąd wiedziałeś, że ją lubię? – zapytałam udając niedowierzanie. Doskonale wiedziałam jak to zrobił.
- Zgadywałem – odpowiedział. – To czym się zajmujesz?
- Jestem studentką – odparłam tajemniczo.
- Nie lubisz opowiadać o sobie, co? – zadał pytanie, a ja odpowiedziałam przynajmniej raz z prawdą dzisiejszego wieczoru. – W sumie, ja też nie lubię. To może zamiast rozmawiać, zatańczmy.
- Ale ja nie umiem – odpowiedziałam na jego propozycję. Udawałam dalej.
- To cię nauczę, nie daj się prosić, Kate – powiedział i chwycił mnie za rękę. Pociągnął na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Niestety musiałam grać, a co za tym idzie tańczyć z tym wampirem. Widziałam, że ma dużą wprawę w tańcu. Obracał mną lub razem wirowaliśmy na parkiecie. Nawet mi się to podobało, ale musiałam wykonać zadanie. Tańczyliśmy jeszcze chwilę, a potem wróciliśmy do stolika.
- Trochę tu gorąco, może wyjdziemy na zewnątrz? – zapytał Eliot, a ja potaknęłam, dałam się trzymać za rękę i prowadzić do wyjścia. Po chwili staliśmy już przed klubem.
- Masz może ochotę, zobaczyć jedno miejsce? – padło następne pytanie z jego strony.
- Bardzo chętnie – odpowiedziałam dodając do mojej wypowiedzi nutkę flirtu. Jego oczy się zaświeciły. Machnął ręką na mężczyznę w okularach, a on posłusznie poszedł po samochód. Po chwili siedziałam już w czerwonym ferrari. Zapięłam pasy, bo z własnego doświadczenia wiedziałam, że nieśmiertelni lubią jeździć szybko, mimo śmiertelnego pasażera. Tak jak powiedziałam, zrobił. Wyjechał z parkingu i pognał gdzieś za miasto.
- To gdzie jedziemy? – zapytałam w końcu, tak dla zabawy.
- Mam jedno miejsce, gdzie będziemy sami – odpowiedział z tajemniczym uśmiechem. Uśmiechnęłam się lekko, tak dla pozorów. Po kilku minutach milczenia dojechaliśmy na jakąś leśną drogę. Mogłam tutaj bez świadków zabić wampira.
- Chodź tu do mnie – polecił mężczyzna, a ja odpięłam się i usiadłam mu na kolanach. On jedną dłoń położył na moich plecach, a drugą kreślił kółka na moim nagim udzie. Zaczął całować moją szyję, a ja musiałam z całej siły powstrzymać odruch wycofania się. Po kilku minutach zatrzymał się i spojrzał mi w oczy.
- Nie krzycz, dobrze? – zapytał, a ja wiedziałam, że próbuje mnie zahipnotyzować. Musiałam teraz uważać. Pokiwałam tylko głową na znak zgody i zaczekałam na odpowiedni moment, czyli wtedy, kiedy wampir miał się wbić w moją skórę. Wyjęłam z bransoletki dwie małe igiełki i wbiłam jedną w serce Dreq’ a. Zatrzymał się nagle w totalnym szoku.
- Nie bierz tego do siebie, Eliot – powiedziałam wstając z jego kolan. – Ale swoją drogą, świetnie tańczysz.
Wyjęłam telefon z torebki i zrobiłam jeszcze żywemu wampirowi zdjęcie. Potem bez ostrzeżenia rzuciłam drugą igłą, na co mężczyzna po chwili stał się kupką popiołu. Pozbierałam wszystkie swoje rzeczy i pobiegłam w stronę miasta.

W domu byłam koło trzeciej w nocy. Nie miałam siły nawet się przebrać. Zamknęłam mieszkanie na klucz i rzuciłam się na łóżko. Od razu zasnęłam…

Wiem, że miał być romantyczny, ale jakoś za długi by był, gdybym opisała w nim również wieczór panieński, ślub i jeszcze jedną sytuację... Ale to wszystko będzie w następnym rozdziale ;) Podoba się? Mam nadzieję, że tak i że wybaczycie mi tamten rozdział :)
Dziękuję Wam wszystkim, którzy czytacie to opowiadanie! Nie wiedziałam, aż do ostatniego rozdziału, że jest Was aż tylu! 
Dziękuję z całego serca ! <3

LBA #6

Dziękuję za nominację Madzia L i Córka Lilith! Postanowiłam odpowiedzieć na wasze pytania w jednym poście ;) 

PYTANIA MADZI L. :
1. Do jakiej chodzisz szkoły i na jakim profilu jesteś? 
Na razie  chodzę do drugiej gimnazjum, ale po num idę do liceum na kierunki humanistyczne :)


2. Masz ulubiony zespół/ wokaliste? Jeśli tak to dlaczego? 
Moim ulubionym wokalistą jest Lucas Graham, bo w swojej piosence "7 years" opisuję sens ludzkiego życia i marzenia...

3. Skąd pomysł na takiego bloga? 
Wpadł mi tak jakoś do głowy kiedyś... To było takie PUF! 

4. Co sądzisz o mim blogu?
Twój blog jest super, tylko jakoś Mat za często traci przytomność... :P


5. Jakie masz wady i zalety? 
Jestem za szczera, dobra przyjaciółka i słuchaczka, nie umiem mówić przed ludźmi itp..

PYTANIA CÓRKI LILITH:
1. Jakie najbardziej lubisz zwierzątko? 
Wilka <3 Kocham go po prostu  ;)

2. Do jakiej chodzisz szkoły (podstawowa/gimnazjum/technikum/liceum/itd)?
Jestem sobie w gimnazjum...
3. Jeśli mogłabyś wydać książkę, jaka by to była?
Była by to cała trylogia mojego autorstwa :)
4. Ilu masz prawdziwych przyjaciół?
Dwie przyjaciółki :)
 

5. Masz jakieś zwyczaje? Jeśli tak to jakie?
Pierwsze co robię, gdy przychodzę ze szkoły to włączam muzykę :)
6. Ile rozdziałów zostało do końca twojego bloga?
A w lamę dużo!
7. Czy zamierzasz założyć nowego bloga?
Nie mam na razie takiej potrzeby, bo postaram się wszystkie historię publikować w jednym miejscu :P

8. Jakiego rodzaju czytasz książki?
Zazwyczaj są to fantasy lub horrory ;)
9. Jaka była twoja pierwsza książka którą przeczytałaś z ochotą (nie liczą się książeczki które ktoś ci czytał w dzieciństwie!)?
"Wilczy Pakt" Melisa de la Cruz - często do niej wraca ;)

10. Jeśli można by było stworzyć własny świat, jak wyglądałby twój?
Były by istoty nadnaturalne i wykreowany jak w książkach :D

11. O czym zazwyczaj myślisz gdy piszesz nowy rozdział?
O tym, jak zaciekawić swoich czytelników i żeby nie popełnić  błędów ;)
Niestety lub stety nie nominuję nikogo, ale bądźcie przygotowani na niespodziewane odpowiedzi :P

sobota, 20 lutego 2016

Rozdział IV



- Cholera – powiedziałam znowu i zakryłam twarz dłoniami. Doszłam do wniosku, że moja moc, to następny powód, by dać w twarz własnemu ojcu.
Zebrałam się w sobie i wstałam z ziemi. Wróciłam do półki z książkami i zaczęłam znowu sprzątać. Niestety do końca regału nie znalazłam już nic ciekawego. Skończywszy, poszłam zobaczyć, jak idzie Alex’ owi. Nie musiałam go długo szukać, bo szłam za kichaniem. Zobaczyłam chłopaka z czerwonymi, przekrwawionymi oczami i z chusteczkami w nosie. Zaczęłam chichotać, a chłopak popatrzył na mnie gniewnie.
- Dobra, zostaw to, idziemy wypić herbatę –powiedziałam i skierowałam się w stronę stolika i sofy.  Usiadłam, a Alex obok mnie. Podałam mu chusteczki higieniczne, a on posłał mi lekki uśmiech. Wzięłam z tacy swoją filiżankę i upiłam łyk. Herbata była zimna, więc sprawdzając swoje umiejętności, podgrzałam ją. Po chwili mój kubek zaczął parować.
- Patricia, jak to zrobiłaś? – zapytał zdziwiony chłopak. Westchnęłam tylko i opowiedziałam mu o tym, co znalazłam w książce. Wysłuchał mnie dokładnie, a po mojej opowieści nastało milczenie.
- To moją herbatę, też podgrzejesz? – zapytał, a ja się roześmiałam i zrobiłam to, o co prosił. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale w jednej chwili zadzwonił mój i jego telefon. Odebrałam.
- Halo? – zapytałam.
- Trish, pamiętasz, że sobotę mam przymiarkę sukni? – zapytała moja kuzynka.
- Jasne, że pamiętam. Przecież jestem najważniejszą druhną! – powiedziałam z szerokim uśmiechem. Clary bierze ślub już za dwa tygodnie, więc mam pełne ręce roboty.
- To dobrze… To ja kończę, bo z Lucasem jedziemy do kina – powiedziała.
- Ok, pa – odpowiedziałam i rozłączyłam się. Po chwili Alex zrobił to samo.
- Kto dzwonił? – zapytałam, bo nie mogłam się powstrzymać.
- Mój przyrodni brat… Bierze ślub za dwa tygodnie, a ja jestem jego drużbą – odpowiedział z westchnieniem.
- To tak jak moja kuzynka… - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Kiedy ma ślub? – zapytał chłopak.
- Na dwudziestego dziewiątego września – odpowiedziałam. – A twój brat?
- W tym samym dniu…  A miałem zamiar cię zaprosić, jako osoba towarzysząca, ale niestety nie ma szans – odpowiedział lekko smutny.
- Też żałuje – powiedziałam. – Dobra, wracamy do pracy, bo mam zamiar iść dzisiaj spać o normalnej porze.
Zaczęliśmy się śmiać i wróciliśmy, Alex do swojej półki, a ja zaczęłam następną.

Po skończonej robocie, czyli około jedenastej w nocy Alex odwiózł mnie do domu. Pożegnałam się z nim i weszłam do swojego mieszkania. Poszłam prosto do łazienki, wzięłam prysznic i położyłam się spać.
Obudził mnie jakiś dźwięk w salonie. Powoli zeszłam z łóżka i poszłam, ze sztyletem w ręce, w stronę dźwięku. Zobaczyłam pokaźnych rozmiarów dziurę w oknie, wszędzie było pełno szkła, a obok stolika leżał duży kamień z jakąś kartką. Niepewnie podeszłam i podniosłam kamień. Odwinęłam papier i zaczęłam czytać:

„Wszyscy wiedzą o tym, co zrobiłaś w Jackson. JEGO się nie oszukuje!”

Przełknęłam głośno ślinę. Ktoś dowiedział się o uratowaniu Danny’ ego i jego rodziny. Była opcja, że ktoś się wygadał, ale szybko ją odrzuciłam. Podejrzewałam, że zostawiłam ślady, gdy ratowałam Finally i Juliett. Ale jak? Sama nie wiedziałam. Zapaliłam światło i zaczęłam sprzątać szkło z podłogi i mebli. Okno zasłoniłam dokładnie firanką. Wykonują tą czynność, poczułam zapach jakby… psa. Zaciągnęłam się bardziej i dopiero wtedy miałam pewność, że kamień rzucił wilkołak. Na pewno nie byli to Bill i Danny, bo to był nieznany zapach.
Skończyłam sprzątać i wróciłam do sypialni. Położyłam się na łóżku i zapadłam w niespokojny sen.

Przepraszam, przepraszam! 
Wiem, jestem okropna! Możecie mnie zjechać pod postem... Jestem gotowa na wszystko... 
Wiem, rozdział nudny, jak flaki z olejem... 
Ale w następnym będzie BARDZO romantycznie i będzie element zaskoczenia!
Jeszcze raz SORRY i zachęcam do komentowania ;)