Stałam na środku łąki. Była noc,
gwiazdy i księżyc świeciły bardzo jasno. Nie widziałam nic bardziej pięknego.
Niestety to tylko powierzchowność… Zaraz z lasu wyszły wilki. Ich sierść lśniła
w blasku księżyca. Po drugiej stronie polany wyszły jakieś blade jak śnieg
postaci. Starałam się nie wydawać żadnych dźwięków. Sekundę potem usłyszałam
trzask łamanej gałązki. Przeszedł mnie zimny dreszcz i ukłucia jakby igły na
przedramionach. Podniosłam wzrok i napotkałam spojrzenia wszystkich istot
znajdujących się na polanie. W ułamku sekundy rzuciły się na mnie i …
Obudziłam
spocona. Serce waliło mi masakrycznie. Dochodziła północ. Zobaczyłam, że ktoś
wyłączył film, podejrzewałam, że mama wróciła z pracy. Senna wzięłam swoje
rzeczy i poczłapałam do swojego pokoju, od razu zasnęłam tym razem normalnym
snem.
Zaczął
się kwiecień. Już niedługo moje siedemnaste urodziny. Zbierałam na motor,
ponieważ prawo jazdy zrobiłam już w tamtym roku. Zbliża się koniec roku, więc
muszę wziąć się za naukę przedmiotów ścisłych. Coś musiało się stać, ponieważ
coraz mniej osób mi dokucza. Marzenia się spełniają? Może tak, może nie… Miałam
historię, więc pośpieszyłam do klasy zająć swoje miejsce. Gdy wypakowywałam
książki zadzwonił dzwonek i do klasy
zaczęli wlewać się uczniowie. Jak zwykle siedziałam sama, gdy piętnaście minut
po rozpoczęciu lekcji do klasy wparował nasz wychowawca pan Varn. Był to
człowiek powszechnie szanowany i lubiany. Wysoki mężczyzna około pięćdziesiątki
z krótko ściętymi kasztanowymi włosami, gdzie nie gdzie przeplatane siwizną.
-
Dzień dobry, młodzieży – przywitał nas jak zwykle. – Mam dla was pewną
niespodziankę…
-
Nie ma lekcji - krzyknął ktoś z tyłu,
przerywając nauczycielowi wypowiedź.
-
Nie – powiedział. Usłyszałam ciche jęki. -
Poznajcie proszę nowego kolegę. Panie Pierce.
Do
klasy wszedł chłopak około metra dziewięćdziesiąt wzrostu, z krótko ściętymi
kruczoczarnymi włosami i nieziemskimi zielonymi oczami. Z taką urodą mógłby
zostać super modelem.
-
Dzień dobry – przywitał się. Miał bardzo męski i melodyjny głos. Słyszałam jak
niektóre dziewczyny zaczęły cicho wzdychać, ale nie ja. Może i jest przystojny,
ale ja przejechałam się na chłopakach.
-
Witam, usiądź na miejscu obok Patricii – powiedziała nasza nauczycielka.
Szkoda, że nie widziałam jakie miny mają dziewczyny z klasy.
-
Lucas – przedstawił się. – Co przerabiamy?
-
Trish. Nasz kraj w XVIII wieku. – odparłam nie podnosząc głowy z nad lektury.
Lucas skumał się z paczką Erica.
Idąc
na lunch opuszczonym korytarzem natknęłam się na Jeffa, Billa i innych z paczki
Erica.
-
O proszę, proszę! Kogo my tu mamy? – zapytał z szelmowskim półuśmieszkiem.
-
Spadaj, Jeff – warknęłam, gdy nagle poczułam rękę na pośladku.
-
Chcemy się tylko troszkę zabawić. Słyszeliśmy od Erica, że cudnie wyglądasz bez
ubrań – mówiąc to przyparł mnie do ściany. Automatycznie zwinęłam rękę w pięść i najmocniej jak potrafiłam przywaliłam mu w
nos. Od razu wiedziałam, że złamałam mu nos.
-Suka
– warknął i poszedł wraz ze swoją paczką. Przystanął nagle. – Popamiętasz mnie
– zagroził. Wybuchłam cichym chichotem i
poszłam do stołówki.
Chwilę
potem siedziałam pod gabinetem dyrektora i czekałam na moją kolej.
-
Patricia Cooper – powiedziała sekretarka. Słysząc swoje imię i nazwisko wstałam
i udałam się do pomieszczenia. Pan Smith siedział za swoim biurkiem.
-
Usiądź, drogie dziecko – powiedział dyrektor. – Opowiedz m dokładnie jak to
było z tym incydentem – polecił mi. Streściłam mu wszystko, a szczególnie
podkreśliłam fakt, że się do mnie dobierali. Dyrektor wysłuchał wszystkiego co
miałam do powiedzenia.
-
Podsumowując, działałaś w obronie własnej – przytaknęłam. – Nie mam zamiaru
drążyć tej sprawy. Należało się Jeffowi. Dostaniesz tylko upomnienie, ale
proszę nie rób tego więcej – powiedział dyrektor.
-
Obiecuję i dziękuję – odpowiedziałam uprzejmie. – Mogę już iść?
-
Możesz – odpowiedział. Po wymianie uprzejmości wyszłam z jego gabinetu.
Kiwnęłam głową pani sekretarce i skierowałam się w stronę wyjścia ze szkoły.
Gdy tylko wyszłam na dziedziniec szkoły zobaczyłam Jeffa z bandażem na nosie i
o mało nie wybuchnęłam śmiechem. Na szczęście mnie nie zauważył. Jedyną osobą,
która na mnie patrzyła był Lucas. Uśmiechnął się do mnie, a ja odpowiedziałam
tym samym. Poszłam na autobus w stronę domu.
Super :*
OdpowiedzUsuńrecenzje-ksiazki-zyciem.blogspot.com