wtorek, 31 stycznia 2017

Zimowa opowieść cz. I

Ach, święta, święta, kochane święta. Za oknami biały puch, a domy przyozdabiane są już świątecznymi dekoracjami. Alex uwielbiała tą porę roku oraz to, że może spędzić te kilka dni z rodziną, z którą  nie dogaduje się najlepiej. Jej rodzice cały czas pracują i wyjeżdżają na różne delegacje, jej młodsza siostra cały czas przesiaduje ze swoimi przyjaciółkami i nie raczy nawet na nią spojrzeć. Jedyną osobą, z którą miała dobry kontakt był jej dziadek, ale z nim widziała się bardzo rzadko, ponieważ mieszka kilkadziesiąt kilometrów od jej miasta.
Sama Alex jest zwykłą i cichą szesnastolatką z bardzo bujną wyobraźnią. Czasami sama się dziwiła, skąd ma tak wybujałe myśli czy pomysły. Jedyną osobą, która mogła okiełznać jej fantazje była jej jedyna przyjaciółka – Rose. Dogadywała się z nią lepiej niż z rodzoną siostrą. Rose miała długie blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, oczy koloru lazurowej wody i śliczny uśmiech, którym zdobywała sympatię każdej napotkanej osoby. Za to Alex była jej totalnym przeciwieństwem, średniej długości brązowe falowane włosy i oczy niczym dwa szmaragdy. Dziewczyna była bardzo skryta i cicha, ale kiedy ktoś ją zdenerwował, potrafiła „pokazać pazury”.
Niestety do wyczekiwanych świąt został jeszcze tydzień szkoły. Dziewczyna wstała za dźwięk budzika, zabrała ubrania i poszła do łazienki, gdzie wykonała poranną toaletę, zrobiła lekki makijaż i włożyła na siebie czarne jeansy i biały sweter z granatowymi elementami. Wzięła plecak, który stał obok biurka. Jej pokój był utrzymany w odcieniach szarości i bieli. Przy ścianie stało łóżko, obok którego znajdowały się drzwi do jej łazienki. Naprzeciwko nich stała szafa, a obok niej, pod oknem, biurko.
Zeszła do kuchni, by zjeść szybkie śniadanie. W pomieszczeniu siedziała jej siostra, Amber, która jak zwykle ślęczała przed telefonem i pisała ze swoimi znajomymi.
- Cześć – cicho burknęła Alex, ale jej siostra nawet tego nie usłyszała. Wyjęła z lodówki jakiś jogurt, który szybko zjadła. Ubrała buty , kurtkę oraz szalik i wyszła na autobus, który miał zawieźć ją do szkoły. Wszystko było już białe. Każdy najmniejszy skrawek ziemi był pokryty śniegiem. Uwielbiała dźwięki skrzypienia puchu pod jej stopami. W między czasie włożyła do uszu słuchawki, z których leciały jej ulubione piosenki. Dotarła na przystanek, na którym porucz niej czekała jeszcze jakaś staruszka, na której Alex nie skupiła zbytniej uwagi.
W szkole, kiedy już przebrała się, poszła razem ze swoją przyjaciółką pod odpowiednią salę. Miała się odbyć jedna z jej ulubionych lekcji, czyli chemia. Dla Rose, akurat ten przedmiot to była katorga. Zadzwonił dzwonek, więc weszły z innymi do klasy. Zajęły swoje standardowe miejsce w środkowej ławce i skupiły się na lekcji. Ich nauczycielka, pani Jones, umiała świetnie wykładać dany temat oraz miała w sobie to „coś”, dzięki czemu wszyscy słuchali jej z uwagą. Kiedy zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec lekcji, Alex miała zamiar już wychodzić, kiedy zatrzymała ją nauczycielka.
- Alex, widzę w tobie wielki potencjał i chciałbym zapytać, czy nie wzięłabyś udziału w konkursie przedmiotowym? – zapytała kobieta z nadzieją w oczach. Dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć.
- Nie wiem, proszę pani – odparła. Mogłabym powiedzieć pani najwyżej jutro?
- Oczywiście! – powiedziała kobieta z uśmiechem. Pożegnały się i Alex poszła na następną lekcję. Tak minęły z trzy godziny i dziewczynie trafił się wolny czas, który chciała spędzić z Rose na mieście, ale okazało się, że jej przyjaciółka ma w tym czasie dodatkową matmę i nie da rady się zwolnić. Dziewczyna, tak czy siak poszła w stronę swojej ulubionej kawiarni, gdzie zamówiła kawę i jakieś ciasto.
Cała kafejka utrzymana była w ciepłych kolorach. Ściany do połowy pokrywała drewniana boazeria, a na stołach stały już świąteczne kompozycje. Zajęła miejsce zaraz przy oknie, aby popatrzeć na świat, gdzie ludzie śpieszą się, nie mają czasu zatrzymać się chociaż na małą kawę w filiżance, a nie w papierowym kubku, gdzie wszyscy chodzą pogrążeni w świecie elektroniki i technologii. Stwierdziła, że dla zabicia czasu poczyta książkę, którą miała w plecaku.
Tak się zaczytała, że nawet nie zauważyła, że zostało jej jeszcze pięć minut do rozpoczęcia lekcji! Szybko zapłaciła za zamówienie i biegiem wyszła z kawiarni. Wpadła na kogoś i czuła, że zaraz upadnie, dlatego automatycznie zamknęła oczy i miała już uderzyć o zimny chodnik, ale poczuła, że ktoś chwyta ją w talii. Otworzyła oczy i zobaczyła…

Cześć!
Może nie jest to rozdział, ale taki "umilacz" czasu :P
Jest to początek opowiadania, które piszę do gazetki szkolnej :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba i dziękuję za wyrozumiałość ;)

Pozdrawiam, Patrycja

1 komentarz:

  1. Kogo zobaczyła? O.o
    Mam nadzieję,że dodasz kolejną część,abyśmy mogli się tego dowiedzieć ;p
    Coś długo mnie tu nie było,ale jak widać nadrabiam stracony czas ;)
    Teraz mam ferie,więc mam pełno czasu,aby czytac ;)
    Do następnego i potoku weny!

    OdpowiedzUsuń