wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział VII



Stałam przed szafą zastanawiając się co włożyć na kolację z Rasto. Zdecydowałam się na czarne rurki, do tego niebieską koszulkę i czarny sweterek. Poprawiłam oczy eyelinerem i tuszem do rzęs. Usta przyozdobiłam czerwoną szminką. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Około osiemnastej piętnaście założyłam trampki i kurtkę. Napisałam mamie karteczkę, że wychodzę i że jakby co, to niech dzwoni. Nie powiedziałam jej, że idę na randkę. Zgarnęłam kluczyki do mojego Kawasaki i pojechałam. 


Całą drogę zastanawiałam się, czy się nie zbłaźnię. Czy dobrze wyglądam? „Zachowujesz się jak byś szła na pierwszą randkę w życiu, Patricio Cooper” – skarcił mnie mój głos w głowie. Gdy wjechałam na parking w oczy rzuciło mi się czarne jak noc porsche. O maskę opierał się Rasto ubrany w czarne jeansy i ciemnozieloną bluzkę, która dodawała mu jeszcze więcej uroku. Przyznam się, że wyglądał bosko. Zaparkowałam obok niego i zdjęłam kask.
- Hej, ładny wóz – powiedziałam z uśmiechem.
- Cześć, nie wiedziałem, że jeździsz motorem – powiedział idąc w moją stronę.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz – odparłam tajemniczo.
- Chętnie je poznam – gdy to powiedział na moje policzki wypłynął lekki rumieniec. Chyba go zauważył, ponieważ uśmiechną się. Rany… Jaki on ma fantastyczny uśmiech. Mogłabym patrzeć na niego cały czas.
- Dobra, to zaparkuj swoje cacuszko i jedziemy.
Zostawiłam mojego skarba obok głównego wejścia i pomaszerowałam w stronę samochodu Rasto.
- To gdzie jedziemy? – zapytałam zapinając pasy.
- Zobaczysz – powiedział wymijająco. Zauważyłam, że mówiąc to lekko się uśmiechną.


Całą drogę przejechaliśmy w milczeniu. Po upływie około dwudziestu minut zaparkowaliśmy przed bramą parku. Lekko zaskoczona zastanawiałam się co takie kombinuje Rasto. Już miałam się go spytać, gdy zauważyłam, że go nie ma. Wysiadłam z samochodu i przywitał mnie uśmiechnięty chłopak. Po chwili spostrzegłam, co takiego ma w  ręce, a mianowicie kosz piknikowy.
- Piknik? – zapytałam chcąc się upewnić. Przytakną z uśmiechem.
- Daj mi rękę – powiedział wystawiając swoją. Podałam mu ją i skierowaliśmy się w stronę parku. Po kilku minutach kazał mi zamknąć oczy. Szliśmy jeszcze kawałek.
- Przesuń się tutaj – polecił mi. – Otwórz oczy.
Gdy je otworzyłam ukazała mi się panorama całego miasta.
- Jak tu pięknie – wyszeptałam sama do siebie.
- Wiedziałem, że ci się spodoba – powiedział Rasto i zaczął rozkładać koc. Usiedliśmy na nim. Nie mogłam oderwać wzroku od widoku miasta o tej porze dnia.
- Masz – z zadumy wyrwała mnie kanapka latająca przed moimi oczami.
- Dzięki, z czym? – zapytałam uśmiechając się.
- Z szynką i serem – odpowiedział. Kanapki smakowały mi bardzo. Rasto wstał z koca. – Wstawaj.
Chwyciłam wystawioną dłoń i po niespełna sekundzie stałam już na nogach. Chłopak pociągnął mnie kawałek w prawo.
- Popatrz.
Z tego miejsca mieliśmy świetny widok na zachód słońca. Zauważyłam, że cały czas trzymamy się za ręce. Zapatrzyłam się na zachodzące słońce. Swoją nieuwagą przypłaciłam tym, że w ułamku sekundy znalazłam się w ramionach Rasto.
- Co ty robisz? – zapytałam.
- Mam zamiar cię pocałować – powiadomił mnie z półuśmieszkiem. Nie zdążyłam zaprotestować, bo nasze usta już się spotkały. Jego usta były delikatne i miękkie jak najlepszy jedwab. Przerwał pocałunek, a ja spojrzałam w jego nieziemskie oczy.
- Mogę to zrobić jeszcze raz i mam pytanie. – zapytał, a ja wiedziałam iż nawet gdybym powiedziała, że nie to i tak by mnie pocałował. Żeby nie robić zbędnych problemów przytaknęłam. – Czy zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak – wyszeptałam, a on słysząc to pocałował mnie. Zatraciłam się w jego pocałunkach.


Gdy weszłam do domu przelotnie zobaczyłam, że dochodzi dziesiąta. Weszłam do kuchni i zgarnęłam jabłko z blatu. Nie zauważyłam kartki to znaczy, że mama już wróciła. Poczłapałam do pokoju. Wzięłam pidżamę i weszłam do łazienki. Cały czas rozmyślałam o Rasto. „Trish, czy ty się przypadkiem nie zakochałaś?” – zapytał mój wewnętrzny głos. „Możliwe” – odpowiedziałam mu.

-------------------------------------------------------------------------------
Chciałam was bardzo przeprosić, że taki krótki ten rozdział. Brak weny :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz