Obudził mnie dzwonek mojej komórki.
Wyszukałam go ręką i odebrałam.
- Halo? – zapytałam zaspanym głosem.
- Trish, gdzie ty jesteś?! Miałaś
czekać pod salonem! – powiedziała moja kuzynka zdenerwowana. Ta informacja
podziałała jak kubeł zimnej wody.
- Wybacz, Clary, ale… jest duża
kolejka po kawę, a nie miałam kiedy zrobić sobie w domu – skłamałam jej, bo
jakbym powiedziała prawdę, że zaspałam, to by mnie zabiła. – Jestem za
dwadzieścia minut.
Rzuciłam i rozłączyłam się. Usłyszałam
śmiech w mojej głowie. „Z czego rżysz?” – zapytałam mój głos. „Trzeba było mnie
obudzić!”. „Próbowałem, ale użyłaś bardzo brzydkich słów.” – odpowiedział ze
śmiechem. „Kiedyś się policzymy, zobaczysz…”.
Zabrałam szybko jakieś ubrania z szafy
i pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zmyłam makijaż, wysuszyłam
włosy i pozbierawszy potrzebne rzeczy, pojechałam do salonu sukien ślubnych.
Weszłam do sklepu, gdzie już czekała
na mnie zniecierpliwiona Clary.
- Przepraszam, ale ta kolejka była
ogromna – próbowałam się jakoś usprawiedliwić.
- Dobra, idę przymierzać – rzuciła z
westchnieniem i poszła się przebrać. Usiadłam na sofie i głośno odetchnęłam. Zamknęłam
na chwilę oczy, by się uspokoić. Nie czułam się dobrze, gdy ją okłamywałam. Po
kilku minutach z przymierzalni wyszła moja kuzynka w sukience ala księżniczki
Disney’ a. Rozkloszowana, tiulowa spódnica, gorset z małymi pudrowo-różowymi
cekinami i paskiem w tali, w tym samym kolorze. Wyglądała słodko i pięknie.
- I co sądzisz? – zapytała stając do
mnie przodem.
- Wyglądasz w niej ślicznie. Jestem na
tak! – powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Mi też się podoba – skwitowała
dziewczyna. – Teraz szukamy twojej.
- Co mojej? – zapytałam zaskoczona.
- No jako moja druhna musisz jakoś
wyglądać – wytłumaczyła Clary.
- Co proponujesz? – zadałam pytanie.
Oczy mojej kuzynki niebezpiecznie błysnęły.
- Co powiesz na tą? – pokazała mi
różową sukienkę. Prosta, do połowy ud, bez ramiączek z czarnym paskiem w pasie.
- Jest za… różowa – odpowiedziałam,
oglądając sukienkę.
- Trish, ten jeden raz – powiedziała
błagalne dziewczyna. Zrobiła smutną buźkę, która zawsze mnie rozczulała. Ona
dobrze o tym wiedziała.
- Masz u mnie dług – powiedziałam w
końcu z westchnieniem. Clary zapiszczała i mnie przytuliła.
- A teraz ją przymierz – poleciła, a
ja poszłam ubrać to różowe „coś”. Nie wyglądałam najgorzej, ale mimo wszystko
różowy, to nie mój kolor. Wyszłam się pokazać kuzynce.
- Wyglądasz przesłodko! – wykrzyknęła
uradowana, a ja się lekko skrzywiłam.
- Zapłacę za nią, a ty poczekaj przed
samochodem – powiedziałam i weszłam do przymierzalni.
- Dobra! – usłyszałam jeszcze jej
odpowiedź.
Wyszłam z przebieralni i po drodze do
kasy zagarnęłam jeszcze różową chusteczkę, bo miałam pewną niespodziankę dla
Clary.
Odstawiłam kuzynkę pod dom i
pojechałam do siebie. Clary powiedziała, że nie chce wieczoru panieńskiego,
więc nie brałyśmy się za coś takiego. Siedząc na kanapie w salonie, wybrałam
dawno nie używany przeze mnie numer. Musiałam załatwić jedną sprawę.
Nadszedł dzień ślubu Lucasa i Clary.
Uroczystość odbywa się w barze Danny’ ego, więc praca wrzała już od wczoraj. Ja
i moja mama szykowałyśmy pannę młodą w sypialni Finally i jej męża. Ubrana
byłam w wybraną przez Clary sukienkę, w czarne szpilki, a włosy miałam
rozpuszczone. Moja mama miała na sobie pastelowo-zieloną sukienkę i buty na
niskim obcasie.
- Co jak coś się stanie? – pytała co
chwila moja kuzynka. Nigdy nie widziałam jej tak zestresowanej. – Albo, jak się nie zgodzi?
- Rany, jak kocha to się zgodzi! –
powtarzałam już po raz setny tego dnia.
- Ale jak nie kocha, to co? – pytała
dalej.
- Kocha i będzie kochać! –
odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Po chwili dostałam sms – a. Pisało w nim
„Już jesteśmy, czekamy na dole.”.
- Muszę iść coś załatwić, zobaczymy
się na dole – powiedziałam i nie czekając na odpowiedź, pobiegłam do drzwi.
Zeszłam po schodach i już po chwili mogłam zobaczyć niewidzianą od kilku lat
czuprynę wujka Dereka.
- Wujek! – krzyknęłam i przytuliłam
się do niego.
- Cześć, słonko – powiedział ze
śmiechem. Odsunęłam się od niego i przyglądnęłam się mu. Ciemne włosy, teraz z
pasmami siwizny, broda tak samo. Od ostatniego razu trochę mu się przytyło, ale
tylko odrobinkę. Miał na sobie dopasowany czarny garnitur i białą koszulę.
Przeniosłam wzrok na ciocię Dianę.
Była ubrana w długą niebieską suknię. Swoje rude włosy związała w ślicznego
koka.
- Cześć, ciociu – powiedziałam i
przytuliłam ją.
- Witaj, gdzie masz mamę? – zapytała.
- Pomaga Clary się ubrać – odpowiedziałam.
– A gdzie jest Thomas?
- Chyba jeszcze koło samochodu –
odpowiedział wujek.
- Pójdę się przywitać, a wy nie
pokazujcie się na razie Clary, ok? – zapytałam, a oni potaknęli z uśmiechami.
Odpowiedziałam tym samym i poszłam szukać mojego kuzyna.
Tak jak powiedział wujek, znalazłam go
przy samochodzie. Zobaczyłam, że wypuszcza dym z ust. Ubrany w czarny garnitur
wyglądał dość przystojnie. Swoje ciemnorude włosy miał w artystycznym
nieładzie.
- Może w dwójkę raźniej? – zapytałam,
a on podskoczył jak oparzony.
- Kurna, Patricia nie strasz mnie tak
– powiedział łapiąc się za serce. Zaczęłam chichotać i zabrałam mu papierosa z
ręki. Zaciągnęłam się.
- Długo się nie widzieliśmy, co? –
zapytał, gdy oddałam mu papierosa.
- No, ale dzięki, że przyjechaliście –
powiedziałam. – Jak się ostatnio widzieliśmy, to miałeś dziewczynę, co się
stało?
- Okazało się, że była ze mną, tylko
dla kasy ojca – odpowiedział.
- Jak mogła nie zakochać się w twoich
włosach, rudzielcu? – zapytałam, za co dostałam w ramię. – No co, a nie mówię
prawdy?
- Nie będę się wypowiadać na ten
temat, mała – odpowiedział z szerokim uśmiechem.
- Ej, jesteś starszy tylko o dwa lata
– rzuciłam i udałam obrażoną małą dziewczynkę.
- Nic się nie zmieniłaś, wiesz? –
powiedział i dogasił papierosa.
- To miał być komplement? – zapytałam
i wyjęłam z torebki różową chusteczkę.
- Po co ci to? – zapytał Thomas.
- Będziesz drużbą Clary, tak jak ja –
poinformowałam go i włożyłam mu chusteczkę do kieszeni.
- Dobra, może się zbierajmy, bo zaraz
zaczyna się ceremonia – powiedział mój kuzyn, patrząc na zegarek. Wystawił
rękę, a ja ją ujęłam.
Weszliśmy do przedsionka, gdzie ma
czekać Clary.
- Znajdź swoich rodziców i przyjdź tu
razem z nimi – poleciłam mu. Potaknął głową i zniknął w tłumie. Chwile potem po
schodach zeszła Clary. Wyglądała prześlicznie. Ubrana w wybraną suknię ślubną,
blond włosy upięte lekko z tyłu, welon długi do ziemi, a w ręce bukiet białych
róż.
- Gdybyś nie była moją kuzynką, to bym
się z tobą ożenił, tu i teraz – powiedział z uśmiechem Thomas, pojawiając się
obok mnie.
- Tom! – pisnęła dziewczyna i mocno go
przytuliła.
- Clary, mam dla ciebie małą
niespodziankę. Poprosiłam wujka Dereka, żeby poprowadził cię do ołtarza, co ty
na to? – zapytałam. Nastała chwila milczenia.
- Trish, jesteś najlepszą kuzynką na
świecie – powiedziała w końcu Clar i mocno mnie przytuliła.
- Pora zaczynać, bo twój przyszły mąż
się niecierpliwi – powiedział wujek, pojawiając się obok nas. Chwyciłam Thomasa
pod rękę i stanęliśmy przed drzwiami. Otworzyliśmy je, a zespół jak na
zawołanie zaczął grać melodię weselną. Popatrzyłam po gościach, aż w końcu
spojrzałam na przód. Lucas ubrany był w czarny smoking, włosy uczesał i teraz
patrzył z miłością w oczach na moją kuzynkę. Popatrzyłam na jego drużbę i druhnę.
Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. Obok elfa stał Alex z Melanie.
Uśmiechnęłam się szeroko i on też, gdy mnie zobaczył. Czyli Lucas jest jego
przyrodnim bratem. Stanęliśmy naprzeciwko nich. Zaczęła się uroczystość.
- Zebraliśmy się tutaj dzisiaj, by
połączyć węzłem małżeńskim tych dwoje młodych ludzi – zaczął pastor.- Jeżeli
jest ktoś przeciwny temu związkowi, niech powie to teraz lub zamilknie na
wieki.
Nikt z zebranych nie miał nic
przeciwko, więc pastor kontynuował.
- W takim razie… Czy ty Lucasie
Pierce, bierzesz sobie za żonę tę oto kobietę i ślubujesz jej miłość, wierność
i uczciwość małżeńską, i że jej nie opuścisz aż do śmierci?
- Tak – odpowiedział z uśmiechem.
- Czy ty Claryso Stover, bierzesz
sobie za męża tego oto mężczyznę i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość
małżeńską, i że go nie opuścisz aż do śmierci? – zapytał ponownie pastor.
- Tak.
- Na mocy nadanej mi przez kościół,
ogłaszam was mężem i żoną – podsumował i zwrócił się do Lucasa. – Możesz pocałować
pannę młodą.
Wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać.
Wyglądało to ślicznie.
Wesele zaczęło się od wzniesienia
toastu za młodą parę, przez ojczyma Lucasa. Później młodzi pokroili tort i
zaczęła się zabawa. Wszyscy zjedli, więc przyszła pora na pierwszy taniec.
Goście zebrali się na około parkietu i przyglądali się, jak Clary tańczy z
Lucasem.
- Mogę prosić? – zapytał mój kuzyn z
uśmiechem. Chwyciłam jego rękę i dołączyliśmy do młodej pary. Po chwili
dołączył się też Alex z siostrą, jego rodzice, wujostwo i wiele innych osób.
Zespół skończył grać, więc wróciłam do stolika. Po piętnastu minutach podali
obiad, więc na parkiecie bawiły się tylko małe dzieci. Siedziałam przy stoliku
razem z Thomasem, ciocią Dianą, wujkiem Derekiem i moją mamą.
Po skończonym posiłku, wszyscy poszli
tańczyć. Nawet Tom zaprosił do tańca jakąś blondynkę. Przyglądałam się
tańczącym parom, gdy usłyszałam obok siebie chrząknięcie.
- Czy można panią prosić? – zapytał Alex.
Uśmiechnęłam się i przyjęłam jego propozycję. Ruszyliśmy na parkiet. Zaczęliśmy
tańczyć. Panowała między nami cisza, którą w końcu przerwałam.
- Czemu, ja wcześniej nie skojarzyłam,
że jesteś przyrodnim bratem Lucasa – zastanawiałam się.
- Ja też nie wiedziałem, że on bierze
ślub z twoją kuzynką – powiedział z uśmiechem. – Twój chłopak nie będzie zazdrosny,
że ze mną tańczysz?
- Jaki chło… Chodzi ci o Thomasa? –
zapytałam ze śmiechem, a on potaknął. – To nie jest mój chłopak, tylko kuzyn.
Twarz Alex’ a momentalnie stała się
czerwona, na co zaczęłam chichotać. Przetańczyłam prawie cały czas. Gdy
odpoczywałam przy stoliku, zadzwoniła moja komórka. Zobaczyłam na wyświetlaczu
nieznany numer. Przeprosiłam osoby z mojego stolika i wyszłam przed bar, żeby
odebrać.
- Halo? – zapytałam.
- Witaj, Patricia – rozbrzmiał w
słuchawce głos Quinna Clenia – przewodniczącego Rady Łowców.
- Cześć Quinn, co cię sprowadza? –
zapytałam i przypomniałam sobie, że na pożegnanie powiedziałam, że jak będzie
czegoś potrzebował, to może dzwonić. Ciekawił mnie ten powód jak diabli.
- Mam pytanie, czy byłabyś w stanie
przyjechać do Jackson? – zapytał mężczyzna.
- Powinnam dać radę, a o co chodzi? –
pytałam dalej.
- Jest pewna sprawa, ale nie na
telefon – odpowiedział tajemniczo. Westchnęłam.
- Będę do tygodnia – powiedziałam.
- Dziękuję, jak przyjedziesz, to
wszystko ci opowiem – rzucił i się rozłączył. Teraz wiedziałam, że muszę wybrać
się do miejsca, od którego uciekałam…
Dzień dobry wieczór!
Co sądzicie o rozdziale? Czego chce Clein? Zaskoczeni, że pojawiło się wujostwo Patricii? Dla rozwiania waszych wątpliwości, mieszkają we Francji, a Derek jest bratem mamy Clary i Trish.
Mam nadzieję, że się podoba ;)
"Gdybyś nie była moją kuzynką, to bym się z tobą ożenił, tu i teraz"hhaha...leżę :D
OdpowiedzUsuńCiekawe czego chce od niej Quinn...Nic mi nie pozostaje oprócz czekania :)
Weny!
Nominowałam Cię do Tagu! Miłego odpowiadania! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://olabylexi.blogspot.com/2016/03/girl-book-tag.html
Oooo,jasna cholera, Trish wraca do miejsca o którym chciała zapomnieć. Będzie gorąco, prawda?:D
OdpowiedzUsuńCzekam na next z niecierpliwością i dużo weny ^^
Przepraszam, że tak długo tu nie zaglądałam, ale miałam masę sprawdzianów i poprawek :/