Minął tydzień od zdarzenia z
kamieniem. W tym czasie nie miało miejsca już nic niepokojącego. Chodziłam na
wykłady, a po nich razem z Alex’ em wracaliśmy sprzątać bibliotekę. Dzisiaj ma
być tak samo. Wstałam, ubrałam się i poszłam na wykłady. Minęły szybko, więc w
mgnieniu oka byliśmy już w domu chłopaka.
Był piątek, jutro miałam iść z Clary na
przymiarki sukni ślubnej. Sama nie wiedziałam, co jeszcze na siebie ubiorę.
Weszliśmy do domu Alex’ a i od razu
skierowaliśmy się do biblioteki. Postanowiliśmy, że dzisiaj skończymy to
piętro. Zabrałam się za jedną z półek. Nie było w niej na razie nic ciekawego.
- Patricia! – usłyszałam krzyk
chłopaka.
- Co? – odkrzyknęłam.
- Możesz tu podejść? – zapytał, a ja
westchnęłam i poszłam w jego stronę.
- Co się stało? – zapytałam, gdy
pojawił się w zasięgu mojego wzroku.
- Znalazłem, chyba coś o tobie –
odpowiedział po chwili chłopak, nie odrywając oczu od tekstu.
- To znaczy? – zadałam pytanie lekko
zdezorientowana.
- No w tej książce jest napisane o
jakieś obietnicy złożonej wampirom, wilkołakom i elfom – zaczął Alex, a ja w
tempie wampira zabrałam mu książkę z rąk. – Ej! Czytałem!
Nie zwróciłam uwagi na jego ostatnią
wypowiedź. Popatrzyłam za strony zapisane po staroangielsku. Po chwili
przeglądania tekstu natrafiłam na taki cytat:
„… zwołał On zebranie, na którym
zebrały się głowy wszystkich rodów wampirzych, wilkołaczych i elfich. Na ich
cześć urządził ucztę, na której podał wszystkie ich ulubione przysmaki. Po
jakimś czasie stuknął widelcem o kieliszek z winem.
- Drodzy Mistrzowie, Książęta i
Królowie! Zebrałem was tutaj dzisiaj, by przedstawić wam ważną wiadomość. Za te
wszystkie rzeczy, jakie zrobiliście dla mnie, mam dla was nagrodę. A jest to
przepowiednia i obietnica. Posłuchajcie bracia: „Wybije wieków dwadzieścia
jeden, gdy na ten świat parszywy przyjdą dzieci me. Będą one miały moje moce,
każdy inne. Jeden będzie w połowie wilkiem, drugi wampirem, a trzeci elfem.
Będą żadne zemsty i każdy z nich będzie chciał rządzić swoim gatunkiem. Zabiją
własnych przywódców, braci, siostry… Dla zemsty na okrutne rzeczy, jakie
zrobicie wy im rodzinom!”.
Słowa te wywołały wzburzenie wśród
zebranych gości. Dlaczego? Dlaczego zrobiłeś coś tak złego, …?...”
Podejrzewałam, że na końcu czytanego
przeze mnie wersu było coś więcej o moim ojcu. Niestety reszta była zamazana.
Nie mogłam uwierzyć, w to co przeczytałam. Czyli mój ojciec wszystko
zaplanował. Zacisnęłam ręce na książce. Jak on mógł?! Zniszczyć życie mi i
mojemu rodzeństwu?!
Właśnie! Miałam rodzeństwo, ale
postanowiłam na razie zostawić ich poszukiwania.
- Alex, musisz mi wybaczyć, ale muszę
iść, bo mam coś do załatwienia – powiedziałam, oddając chłopakowi książkę. – Na
pewno pomogę ci skończyć sprzątać, ale teraz musze iść…
- Tak, jasne. Podwieźć cię do domu? –
zapytał chłopak, odkładając książkę na półkę.
- Byłabym wdzięczna – powiedziałam i
poszłam szybko po swoje rzeczy. Już po kilku minutach siedzieliśmy w
samochodzie Alex’ a. Musiałam się czymś zająć, na czymś skupić. Pożegnałam się szybko
z chłopakiem i weszłam do mieszkania. Włączyłam laptopa i otworzyłam swoją
tajną skrzynkę pocztową. Otworzyłam e-mail z jednym z przyjętych zleceń i przyglądałam
się zdjęciu wampira, którego miałam zabić dziś wieczorem. Można było go spotkać
w ekskluzywnym barze, więc musiałam się odpowiednio przygotować. Zamknęłam
komputer i poszłam do sypialni. Wyjęłam z pod łóżka duży kufer. Otworzyłam go i
zobaczyłam kilka peruk, kilkanaście soczewek i masę kosmetyków. Postanowiłam
dzisiaj na naturalne włosy, ale soczewki wzięłam zielone. Stanęłam przed szafą
i popatrzyłam na zawieszone na wieszakach sukienki. Postanowiłam, że ubiorę
krótką czarną mini i do tego czarne szpilki. Zegarek wskazywał osiemnastą, więc
zaczęłam szybko się ubrać. Zrobiłam makijaż, włożyłam soczewki i zadzwoniłam po
taksówkę.
Zapłaciłam kierowcy i skierowałam się w
stronę wyjścia. Kolejka była ogromna, a ja nie miałam całej nocy, żeby stać i
czekać. W jednej chwili przyszło wybawienie, bo goryl, stojący przed wejściem,
przywołał mnie ruchem dłoni. Posłusznie podeszłam. Nic nie powiedział, tylko
przepuścił mnie bez kolejki. Posłałam mu uśmiech i weszłam. Przekroczywszy próg,
uderzyło we mnie gorące powietrze, nasiąknięte papierosami, alkoholem i drogimi
perfumami. Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się w stronę baru. Przed akcją
musiałam się napić.
- Co dla pani? – zapytał barman.
- Krwawą Mary, proszę – powiedziałam z
lekkim uśmiechem. Chwilę potem dostałam drinka. Z tego co czułam w klubie byli
sami ludzie. To nie trwało jednak długo, bo po chwili poczułam zimny dreszcz.
Odwróciłam się udając, że oglądam salę, ale tak naprawdę chciałam zobaczyć
wchodzącego wampira. Przyjrzałam się i okazało się, że to mój cel. Musiałam już
zacząć grać. Odwróciłam się od niego i wróciłam do drinka. Wampir zajął miejsce
w jednej z lóż pod ścianą. Wzięłam swój alkohol i pod pretekstem pooglądania
wystroju klubu postanowiłam się przejść obok niego. Nie popatrzyłam na niego
nawet raz, ale za to czułam, że on śledzi każdy mój ruch. Obeszłam salę na
około i znowu usiadłam przy barze. Kończył mi się powoli drink.
- Przepraszam, ale pan Dreq prosi
panią do stolika – powiedział jakiś mężczyzna ubrany w strój kelnera.
- Chyba nie skorzystam – powiedziałam,
bo miałam zamiar grać niedostępną. Upiłam już prawie ostatni łyk drinka.
- Pan Dreq stawia drinka – powiedział po
chwili inny mężczyzna, tym razem ubrany w garnitur i ciemne okulary. Pokiwałam
głową na znak zgody i poszłam za facetem do stolika mojego celu.
- Witam piękną panią – powiedział Dreq
i pocałował wierzch mojej dłoni.
- Witam, miło mi pana poznać –
powiedziałam z uśmiechem.
- Nie bądźmy tak poważni. Mów mi Eliot
– powiedział, kiedy usiedliśmy już na miejscach.
- Kate – rzuciłam.
- Co taka dziewczyna jak ty robi tu
sama? – zapytał mężczyzna.
- Zerwałam z chłopakiem i musiałam
jakoś o nim zapomnieć, więc przyszłam tutaj z koleżanką, ale zaginęła gdzieś w
akcji – odpowiedziałam z lekkim chichotem.
- Kelner, dla mnie whisky, a dla mojej
towarzyszki Krwawą Mary – rzucił do mężczyzny w fartuchu, gdy ten przechodził
obok.
- Skąd wiedziałeś, że ją lubię? –
zapytałam udając niedowierzanie. Doskonale wiedziałam jak to zrobił.
- Zgadywałem – odpowiedział. – To czym
się zajmujesz?
- Jestem studentką – odparłam tajemniczo.
- Nie lubisz opowiadać o sobie, co? –
zadał pytanie, a ja odpowiedziałam przynajmniej raz z prawdą dzisiejszego wieczoru.
– W sumie, ja też nie lubię. To może zamiast rozmawiać, zatańczmy.
- Ale ja nie umiem – odpowiedziałam na
jego propozycję. Udawałam dalej.
- To cię nauczę, nie daj się prosić,
Kate – powiedział i chwycił mnie za rękę. Pociągnął na parkiet i zaczęliśmy
tańczyć. Niestety musiałam grać, a co za tym idzie tańczyć z tym wampirem.
Widziałam, że ma dużą wprawę w tańcu. Obracał mną lub razem wirowaliśmy na
parkiecie. Nawet mi się to podobało, ale musiałam wykonać zadanie. Tańczyliśmy
jeszcze chwilę, a potem wróciliśmy do stolika.
- Trochę tu gorąco, może wyjdziemy na
zewnątrz? – zapytał Eliot, a ja potaknęłam, dałam się trzymać za rękę i
prowadzić do wyjścia. Po chwili staliśmy już przed klubem.
- Masz może ochotę, zobaczyć jedno
miejsce? – padło następne pytanie z jego strony.
- Bardzo chętnie – odpowiedziałam dodając
do mojej wypowiedzi nutkę flirtu. Jego oczy się zaświeciły. Machnął ręką na
mężczyznę w okularach, a on posłusznie poszedł po samochód. Po chwili
siedziałam już w czerwonym ferrari. Zapięłam pasy, bo z własnego doświadczenia
wiedziałam, że nieśmiertelni lubią jeździć szybko, mimo śmiertelnego pasażera.
Tak jak powiedziałam, zrobił. Wyjechał z parkingu i pognał gdzieś za miasto.
- To gdzie jedziemy? – zapytałam w
końcu, tak dla zabawy.
- Mam jedno miejsce, gdzie będziemy
sami – odpowiedział z tajemniczym uśmiechem. Uśmiechnęłam się lekko, tak dla
pozorów. Po kilku minutach milczenia dojechaliśmy na jakąś leśną drogę. Mogłam
tutaj bez świadków zabić wampira.
- Chodź tu do mnie – polecił mężczyzna,
a ja odpięłam się i usiadłam mu na kolanach. On jedną dłoń położył na moich
plecach, a drugą kreślił kółka na moim nagim udzie. Zaczął całować moją szyję,
a ja musiałam z całej siły powstrzymać odruch wycofania się. Po kilku minutach
zatrzymał się i spojrzał mi w oczy.
- Nie krzycz, dobrze? – zapytał, a ja
wiedziałam, że próbuje mnie zahipnotyzować. Musiałam teraz uważać. Pokiwałam
tylko głową na znak zgody i zaczekałam na odpowiedni moment, czyli wtedy, kiedy
wampir miał się wbić w moją skórę. Wyjęłam z bransoletki dwie małe igiełki i
wbiłam jedną w serce Dreq’ a. Zatrzymał się nagle w totalnym szoku.
- Nie bierz tego do siebie, Eliot –
powiedziałam wstając z jego kolan. – Ale swoją drogą, świetnie tańczysz.
Wyjęłam telefon z torebki i zrobiłam
jeszcze żywemu wampirowi zdjęcie. Potem bez ostrzeżenia rzuciłam drugą igłą, na
co mężczyzna po chwili stał się kupką popiołu. Pozbierałam wszystkie swoje
rzeczy i pobiegłam w stronę miasta.
W domu byłam koło trzeciej w nocy. Nie
miałam siły nawet się przebrać. Zamknęłam mieszkanie na klucz i rzuciłam się na
łóżko. Od razu zasnęłam…
Wiem, że miał być romantyczny, ale jakoś za długi by był, gdybym opisała w nim również wieczór panieński, ślub i jeszcze jedną sytuację... Ale to wszystko będzie w następnym rozdziale ;) Podoba się? Mam nadzieję, że tak i że wybaczycie mi tamten rozdział :)
Dziękuję Wam wszystkim, którzy czytacie to opowiadanie! Nie wiedziałam, aż do ostatniego rozdziału, że jest Was aż tylu!
Dziękuję Wam wszystkim, którzy czytacie to opowiadanie! Nie wiedziałam, aż do ostatniego rozdziału, że jest Was aż tylu!
Dziękuję z całego serca ! <3