Kiedy
ocknęłam się, poczułam, że siedzę na jakimś krześle, a moje nadgarstki są mocno
ściśnięte stalowymi kajdankami. W pomieszczeniu panowała totalna ciemność, ale
wiedziałam, że nie jestem sama. Poczułam znajomy dla wampirów, zimny dreszcz.
Spróbowałam uwolnić ręce, ale porywacz wiedział, do czego jestem zdolna.
- Przerwiesz
w końcu tą ciszę? – zapytałam z westchnieniem i położyłam głowę na oparciu
mebla. Niestety odpowiedziało mi milczenie. – To może ja zacznę… Nazywam się
„Jak się uwolnię, to ci przywalę”.
Po mojej
wypowiedzi usłyszałam cichy chichot. Lekko uniosłam kąciki ust. Wiedziałam już,
że wampir jest mężczyzną z bardzo melodyjnym głosem.
- Ooo..
Widzę, że humorek dopisuje – rzucił mężczyzna. – Chociaż nie wiem, czy
cieszyłbym się na twoim miejscu.
- Od zawsze
byłam wyjątkowa – powiedziałam z uśmiechem. – A co takiego chcesz ze mną
zrobić?
- Prywatnie,
czy oficjalnie? – zapytał rzeczowo wampir.
- Chyba obie
wersje – odparłam z lekkim strachem.
- Oficjalnie
mam cię zabić, a prywatnie nie muszę ci chyba opisywać – odpowiedział z
chichotem. – Ale niestety muszę wykonać wersję oficjalną, chociaż żałuję.
Kiedy
poczułam ruch z drugiego końca pokoju, szybko podskoczyłam na krześle i jakimś
cudem, udało mi się je złamać. Wstałam w wampirzym tempie i przestawiłam ręce w
kajdankach przed siebie. W momencie mojego obrotu poczułam zimno sztyletu na
szyi. Podniosłam ręce w geście kapitulacji.
- I mój majestatyczny
plan poszedł w niwecz – powiedziałam z udawanym smutkiem.
- Cóż, takie
jest życie, nie zawsze możemy mieć wszystko – powiedział mężczyzna i mocniej
przycisnął narzędzie do mojej skóry. – Jakieś ostatnie słowa?
- Powiesz mi, jak jest w piekle – powiedziałam z szyderczym uśmiechem. – Pa,pa.
W jednej
chwili zabrałam jego sztylet i rzuciłam w jego stronę. Chciałam zyskać czas, by pozbyć się kajdan.
- Suka – warknął mężczyzna.
- Och, mógłbyś się trochę wysilić – powiedziałam z lekkim uśmiechem. – Uwierz, nazywano mnie gorzej.
Wampir rzucił się w moją stronę z wściekłym rykiem. Zrobiłam teatralny unik i zaczęłam oglądać swoje paznokcie. Mężczyzna popatrzył na mnie z wrogością. W końcu udało mi się wyswobodzić dłonie, przetapiając atal. Rozgrzałam nadgarstki i popatrzyłam prosto w oczy wampira.
- Z tego co
zauważyłam jesteś szurniętym i odważnym wampirem-łowcą, który ma zboczone zapędy –
stwierdziłam, pozbywając się resztek metalowych elementów z rąk.
- Po czym to
wydedukowałaś? – zapytał z udawaną ciekawością.
- Bo nikt o
zdrowych zmysłach, a na pewno nie wampir, którym skopałam dupę ostatnim razem,
nie atakowałby hybrydy – powiedziałam i moja prawa dłoń zajęła się ogniem. –
Jak już mam ginąć, to w walce… Aha, a z kim mam koszmarność?
- Victor Glank, do usług – odpowiedział i w ciemności widziałam, że teatralnie się
ukłonił.
- Ty już
zapewne wiesz jak się nazywam, ale kultura zawsze na pierwszym miejscu –
powiedziałam z uśmieszkiem. – Patricia Cooper, niemiło poznać.
Nie lubiłam
siedzieć w ciemności, więc wytworzyłam małe kuleczki światła i rozstrzeliłam je
po całym pokoju. Teraz widziałam mojego oprawcę bardzo wyraźnie. Dyszał wściekle i próbował zabić mnie wzrokiem. Ubrany w czarną podkoszulkę, sprane jeansy i trampki. Złote włosy, miał w nieładzie, a brązowe oczy patrzyły na mnie z wściekłością i nienawiścią. Musiałam przyznać, że był przystojny. W ułamku sekundy rzucił we mnie czterema sztyletami.
- Cholera, mogłeś uprzedzić, że zaczynamy – warknęłam starając się powstrzymać uśmiech. Uniknęłam każdego ostrza puszczonego w moją stronę z dziecinną łatwością. Oczy wampira pokazywały zdziwienie. – Zaskoczony? Cóż, takie
życie hybrydy.
- Jak to
zrobiłaś? – zapytał w końcu wampir. Westchnęłam głośno.
- Sama nie
wiem… Mam swego rodzaju nadwampirzy refleks i te sprawy – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. – My tu
gadu – gadu, a ja mam robotę do zrobienia.
Przygotowałam
ogień w jednej ręce, a w drugiej ziemię. Teraz czekałam tylko na ruch mojego
przeciwnika.
- Skoro, tak
szybko chcesz umierać – stwierdził pewny siebie. W wampirzym tempie znalazł się
przede mną, a ja byłam na to przygotowana. Podcięłam go i uderzyłam kulą z
ziemi. Ale on nie pozostał mi dłużny. Również wylądowałam na ziemi. Chciałam
się szybko podnieść, ale niestety Victor był szybszy. Teraz siedział na mnie i
przyciskał sztylet do mojej szyi.
- A mogło
być tak pięknie – stwierdził z westchnieniem. Zaczęłam chichotać, na tyle ile
pozwalało mi narzędzie przy mojej szyi.
- Mnie się
podoba taka perspektywa – powiedziałam i wskazałam na jego klatkę piersiową.
Moja dłoń była dokładnie w miejscu serca. – Ty zginiesz, ja zmartwychwstanę…
Kusząca propozycja.
- Jednak nie
jesteś tak tępa, za jaką brałem cię na początku – stwierdził głosem, w którym
można było wyczuć strach, ale szybko zastąpiła go zimna bezwzględność.
- Uważałeś mnie za głupią?! Złaź do cholery! – warknęłam wściekła i zaczęłam się rzucać.
- Jakoś
podoba mi się, jak jest – odpowiedział z chytrym uśmieszkiem.
- Misie, to
są w lesie – warknęłam i spróbowałam znowu go z siebie zrzucić. Jak na złość, nie
dałam rady. Rzuciłam z westchnieniem: - Zejdziesz w końcu?
- Nie –
powiedział z tym swoim szelmowskim półuśmieszkiem. Usłyszałam chichot
mojego głosu. „Może byś się tak przestał śmiać i mi pomógł?” – zapytałam zła.
„Dobra, tylko się nie denerwuj. Masz w kieszeni mały sztylet, którego zapomniał
ci wyjąć” – powiedział mój głos, za co byłam mu wdzięczna. Pod pretekstem
skrzyżowania rąk, wyjęłam narzędzie i w mgnieniu oka, wbiłam je w serce
wampira. Skorzystałam z jego dezorientacji, i zrzuciłam go z siebie. Otrzepałam
się i skierowałam do drzwi, które po chwili otworzyłam. Odwróciłam się jeszcze
na chwilę w jego stronę.
- Żegnaj krwiopijco –
powiedziałam z uśmiechem. – Do zobaczenia w piekle!
Za pomocą magii przekręciłam sztylet i z wampira została kupka popiołu. Wyszłam z
pomieszczenia i jakimś cudem udało mi się wrócić do swojego domu. Zamknęłam
drzwi na klucz i postanowiłam zmyć z siebie cały dzisiejszy dzień. Wskoczyłam
do wanny i zaczęłam analizować pierwszorzędne sprawy. Wychodziło na to, że
muszę znaleźć sprawców morderstw Łowców, wyszkolić trzy osoby i odkryć, kim
jest „W.”… Zapowiada się szalony miesiąc. Kiedy skończyłam się myć, wskoczyłam
do łóżka i odpłynęłam do krainy snów.
Cześć Wam!
Co sądzicie o nowej postaci? Może pamiętacie go z epilogu pierwszej części... ;)
Mam kilka spraw,
po pierwsze, wyjeżdżam na tydzień nad morze, więc rozdział pojawi się z niewielkim opóźnieniem...
po drugie, co sądzicie o nowym wyglądzie bloga?
po trzecie, życzę wam miłego OSTATNIEGO miesiąca wakacji! xDD
Pozdrawiam, Patrycja :)
Szkoda, że go nie zabiła :/ ciekawi mnie kto mu zlecił zabicie Patrici i czy ma to związek coś ze sprawą zabójstw łowców?
OdpowiedzUsuńczekam na next ^^
zapraszam również do siebie na nowy rozdział ^^ http://rezerwatweben.blogspot.com/
UsuńŁoł, sporo mnie ominęło podczas mojej nieobecności :D Nie mogę się doczekać następnego i zapraszam do siebie (tak, znowu wróciłam ;p)
OdpowiedzUsuńkrwawekrysztaly.blogspot.com/
Nie dość, że przystojny, to jakie cudowne imię ^^ już go lubię ;D
OdpowiedzUsuńUdanego wyjazdu ;)