sobota, 5 marca 2016

Rozdział VI



Obudził mnie dzwonek mojej komórki. Wyszukałam go ręką i odebrałam.
- Halo? – zapytałam zaspanym głosem.
- Trish, gdzie ty jesteś?! Miałaś czekać pod salonem! – powiedziała moja kuzynka zdenerwowana. Ta informacja podziałała jak kubeł zimnej wody.
- Wybacz, Clary, ale… jest duża kolejka po kawę, a nie miałam kiedy zrobić sobie w domu – skłamałam jej, bo jakbym powiedziała prawdę, że zaspałam, to by mnie zabiła. – Jestem za dwadzieścia minut.
Rzuciłam i rozłączyłam się. Usłyszałam śmiech w mojej głowie. „Z czego rżysz?” – zapytałam mój głos. „Trzeba było mnie obudzić!”. „Próbowałem, ale użyłaś bardzo brzydkich słów.” – odpowiedział ze śmiechem. „Kiedyś się policzymy, zobaczysz…”.
Zabrałam szybko jakieś ubrania z szafy i pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zmyłam makijaż, wysuszyłam włosy i pozbierawszy potrzebne rzeczy, pojechałam do salonu sukien ślubnych.
Weszłam do sklepu, gdzie już czekała na mnie zniecierpliwiona Clary.
- Przepraszam, ale ta kolejka była ogromna – próbowałam się jakoś usprawiedliwić.
- Dobra, idę przymierzać – rzuciła z westchnieniem i poszła się przebrać. Usiadłam na sofie i głośno odetchnęłam. Zamknęłam na chwilę oczy, by się uspokoić. Nie czułam się dobrze, gdy ją okłamywałam. Po kilku minutach z przymierzalni wyszła moja kuzynka w sukience ala księżniczki Disney’ a. Rozkloszowana, tiulowa spódnica, gorset z małymi pudrowo-różowymi cekinami i paskiem w tali, w tym samym kolorze. Wyglądała słodko i pięknie.
- I co sądzisz? – zapytała stając do mnie przodem.
- Wyglądasz w niej ślicznie. Jestem na tak! – powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Mi też się podoba – skwitowała dziewczyna. – Teraz szukamy twojej.
- Co mojej? – zapytałam zaskoczona.
- No jako moja druhna musisz jakoś wyglądać – wytłumaczyła Clary.
- Co proponujesz? – zadałam pytanie. Oczy mojej kuzynki niebezpiecznie błysnęły.
- Co powiesz na tą? – pokazała mi różową sukienkę. Prosta, do połowy ud, bez ramiączek z czarnym paskiem w pasie.
- Jest za… różowa – odpowiedziałam, oglądając sukienkę.
- Trish, ten jeden raz – powiedziała błagalne dziewczyna. Zrobiła smutną buźkę, która zawsze mnie rozczulała. Ona dobrze o tym wiedziała.
- Masz u mnie dług – powiedziałam w końcu z westchnieniem. Clary zapiszczała i mnie przytuliła.
- A teraz ją przymierz – poleciła, a ja poszłam ubrać to różowe „coś”. Nie wyglądałam najgorzej, ale mimo wszystko różowy, to nie mój kolor. Wyszłam się pokazać kuzynce.
- Wyglądasz przesłodko! – wykrzyknęła uradowana, a ja się lekko skrzywiłam.
- Zapłacę za nią, a ty poczekaj przed samochodem – powiedziałam i weszłam do przymierzalni.
- Dobra! – usłyszałam jeszcze jej odpowiedź.
Wyszłam z przebieralni i po drodze do kasy zagarnęłam jeszcze różową chusteczkę, bo miałam pewną niespodziankę dla Clary.
Odstawiłam kuzynkę pod dom i pojechałam do siebie. Clary powiedziała, że nie chce wieczoru panieńskiego, więc nie brałyśmy się za coś takiego. Siedząc na kanapie w salonie, wybrałam dawno nie używany przeze mnie numer. Musiałam załatwić jedną sprawę.

Nadszedł dzień ślubu Lucasa i Clary. Uroczystość odbywa się w barze Danny’ ego, więc praca wrzała już od wczoraj. Ja i moja mama szykowałyśmy pannę młodą w sypialni Finally i jej męża. Ubrana byłam w wybraną przez Clary sukienkę, w czarne szpilki, a włosy miałam rozpuszczone. Moja mama miała na sobie pastelowo-zieloną sukienkę i buty na niskim obcasie.
- Co jak coś się stanie? – pytała co chwila moja kuzynka. Nigdy nie widziałam jej tak zestresowanej.  – Albo, jak się nie zgodzi?
- Rany, jak kocha to się zgodzi! – powtarzałam już po raz setny tego dnia.
- Ale jak nie kocha, to co? – pytała dalej.
- Kocha i będzie kochać! – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Po chwili dostałam sms – a. Pisało w nim „Już jesteśmy, czekamy na dole.”.
- Muszę iść coś załatwić, zobaczymy się na dole – powiedziałam i nie czekając na odpowiedź, pobiegłam do drzwi. Zeszłam po schodach i już po chwili mogłam zobaczyć niewidzianą od kilku lat czuprynę wujka Dereka.
- Wujek! – krzyknęłam i przytuliłam się do niego.
- Cześć, słonko – powiedział ze śmiechem. Odsunęłam się od niego i przyglądnęłam się mu. Ciemne włosy, teraz z pasmami siwizny, broda tak samo. Od ostatniego razu trochę mu się przytyło, ale tylko odrobinkę. Miał na sobie dopasowany czarny garnitur i białą koszulę.
Przeniosłam wzrok na ciocię Dianę. Była ubrana w długą niebieską suknię. Swoje rude włosy związała w ślicznego koka.
- Cześć, ciociu – powiedziałam i przytuliłam ją.
- Witaj, gdzie masz mamę? – zapytała.
- Pomaga Clary się ubrać – odpowiedziałam. – A gdzie jest Thomas?
- Chyba jeszcze koło samochodu – odpowiedział wujek.
- Pójdę się przywitać, a wy nie pokazujcie się na razie Clary, ok? – zapytałam, a oni potaknęli z uśmiechami. Odpowiedziałam tym samym i poszłam szukać mojego kuzyna.
Tak jak powiedział wujek, znalazłam go przy samochodzie. Zobaczyłam, że wypuszcza dym z ust. Ubrany w czarny garnitur wyglądał dość przystojnie. Swoje ciemnorude włosy miał w artystycznym nieładzie.
- Może w dwójkę raźniej? – zapytałam, a on podskoczył jak oparzony.
- Kurna, Patricia nie strasz mnie tak – powiedział łapiąc się za serce. Zaczęłam chichotać i zabrałam mu papierosa z ręki. Zaciągnęłam się.
- Długo się nie widzieliśmy, co? – zapytał, gdy oddałam mu papierosa.
- No, ale dzięki, że przyjechaliście – powiedziałam. – Jak się ostatnio widzieliśmy, to miałeś dziewczynę, co się stało?
- Okazało się, że była ze mną, tylko dla kasy ojca – odpowiedział.
- Jak mogła nie zakochać się w twoich włosach, rudzielcu? – zapytałam, za co dostałam w ramię. – No co, a nie mówię prawdy?
- Nie będę się wypowiadać na ten temat, mała – odpowiedział z szerokim uśmiechem.
- Ej, jesteś starszy tylko o dwa lata – rzuciłam i udałam obrażoną małą dziewczynkę.
- Nic się nie zmieniłaś, wiesz? – powiedział i dogasił  papierosa.
- To miał być komplement? – zapytałam i wyjęłam z torebki różową chusteczkę.
- Po co ci to? – zapytał Thomas.
- Będziesz drużbą Clary, tak jak ja – poinformowałam go i włożyłam mu chusteczkę do kieszeni.
- Dobra, może się zbierajmy, bo zaraz zaczyna się ceremonia – powiedział mój kuzyn, patrząc na zegarek. Wystawił rękę, a ja ją ujęłam.
Weszliśmy do przedsionka, gdzie ma czekać Clary.
- Znajdź swoich rodziców i przyjdź tu razem z nimi – poleciłam mu. Potaknął głową i zniknął w tłumie. Chwile potem po schodach zeszła Clary. Wyglądała prześlicznie. Ubrana w wybraną suknię ślubną, blond włosy upięte lekko z tyłu, welon długi do ziemi, a w ręce bukiet białych róż.
- Gdybyś nie była moją kuzynką, to bym się z tobą ożenił, tu i teraz – powiedział z uśmiechem Thomas, pojawiając się obok mnie.
- Tom! – pisnęła dziewczyna i mocno go przytuliła.
- Clary, mam dla ciebie małą niespodziankę. Poprosiłam wujka Dereka, żeby poprowadził cię do ołtarza, co ty na to? – zapytałam. Nastała chwila milczenia.
- Trish, jesteś najlepszą kuzynką na świecie – powiedziała w końcu Clar i mocno mnie przytuliła.
- Pora zaczynać, bo twój przyszły mąż się niecierpliwi – powiedział wujek, pojawiając się obok nas. Chwyciłam Thomasa pod rękę i stanęliśmy przed drzwiami. Otworzyliśmy je, a zespół jak na zawołanie zaczął grać melodię weselną. Popatrzyłam po gościach, aż w końcu spojrzałam na przód. Lucas ubrany był w czarny smoking, włosy uczesał i teraz patrzył z miłością w oczach na moją kuzynkę. Popatrzyłam na jego drużbę i druhnę. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. Obok elfa stał Alex z Melanie. Uśmiechnęłam się szeroko i on też, gdy mnie zobaczył. Czyli Lucas jest jego przyrodnim bratem. Stanęliśmy naprzeciwko nich. Zaczęła się uroczystość.
- Zebraliśmy się tutaj dzisiaj, by połączyć węzłem małżeńskim tych dwoje młodych ludzi – zaczął pastor.- Jeżeli jest ktoś przeciwny temu związkowi, niech powie to teraz lub zamilknie na wieki.
Nikt z zebranych nie miał nic przeciwko, więc pastor kontynuował.
- W takim razie… Czy ty Lucasie Pierce, bierzesz sobie za żonę tę oto kobietę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, i że jej nie opuścisz aż do śmierci?
- Tak – odpowiedział z uśmiechem.
- Czy ty Claryso Stover, bierzesz sobie za męża tego oto mężczyznę i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, i że go nie opuścisz aż do śmierci? – zapytał ponownie pastor.
- Tak.
- Na mocy nadanej mi przez kościół, ogłaszam was mężem i żoną – podsumował i zwrócił się do Lucasa. – Możesz pocałować pannę młodą.
Wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać. Wyglądało to ślicznie.

Wesele zaczęło się od wzniesienia toastu za młodą parę, przez ojczyma Lucasa. Później młodzi pokroili tort i zaczęła się zabawa. Wszyscy zjedli, więc przyszła pora na pierwszy taniec. Goście zebrali się na około parkietu i przyglądali się, jak Clary tańczy z Lucasem.
- Mogę prosić? – zapytał mój kuzyn z uśmiechem. Chwyciłam jego rękę i dołączyliśmy do młodej pary. Po chwili dołączył się też Alex z siostrą, jego rodzice, wujostwo i wiele innych osób. Zespół skończył grać, więc wróciłam do stolika. Po piętnastu minutach podali obiad, więc na parkiecie bawiły się tylko małe dzieci. Siedziałam przy stoliku razem z Thomasem, ciocią Dianą, wujkiem Derekiem i moją mamą.
Po skończonym posiłku, wszyscy poszli tańczyć. Nawet Tom zaprosił do tańca jakąś blondynkę. Przyglądałam się tańczącym parom, gdy usłyszałam obok siebie chrząknięcie.
- Czy można panią prosić? – zapytał Alex. Uśmiechnęłam się i przyjęłam jego propozycję. Ruszyliśmy na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć. Panowała między nami cisza, którą w końcu przerwałam.
- Czemu, ja wcześniej nie skojarzyłam, że jesteś przyrodnim bratem Lucasa – zastanawiałam się.
- Ja też nie wiedziałem, że on bierze ślub z twoją kuzynką – powiedział z uśmiechem. – Twój chłopak nie będzie zazdrosny, że ze mną tańczysz?
- Jaki chło… Chodzi ci o Thomasa? – zapytałam ze śmiechem, a on potaknął. – To nie jest mój chłopak, tylko kuzyn.
Twarz Alex’ a momentalnie stała się czerwona, na co zaczęłam chichotać. Przetańczyłam prawie cały czas. Gdy odpoczywałam przy stoliku, zadzwoniła moja komórka. Zobaczyłam na wyświetlaczu nieznany numer. Przeprosiłam osoby z mojego stolika i wyszłam przed bar, żeby odebrać.
- Halo? – zapytałam.
- Witaj, Patricia – rozbrzmiał w słuchawce głos Quinna Clenia – przewodniczącego Rady Łowców.
- Cześć Quinn, co cię sprowadza? – zapytałam i przypomniałam sobie, że na pożegnanie powiedziałam, że jak będzie czegoś potrzebował, to może dzwonić. Ciekawił mnie ten powód jak diabli.
- Mam pytanie, czy byłabyś w stanie przyjechać do Jackson? – zapytał mężczyzna.
- Powinnam dać radę, a o co chodzi? – pytałam dalej.
- Jest pewna sprawa, ale nie na telefon – odpowiedział tajemniczo. Westchnęłam.
- Będę do tygodnia – powiedziałam.
- Dziękuję, jak przyjedziesz, to wszystko ci opowiem – rzucił i się rozłączył. Teraz wiedziałam, że muszę wybrać się do miejsca, od którego uciekałam…

Dzień dobry wieczór! 
Co sądzicie o rozdziale? Czego chce Clein? Zaskoczeni, że pojawiło się wujostwo Patricii? Dla rozwiania waszych wątpliwości, mieszkają we Francji, a Derek jest bratem mamy Clary i Trish. 
Mam nadzieję, że się podoba ;)

3 komentarze:

  1. "Gdybyś nie była moją kuzynką, to bym się z tobą ożenił, tu i teraz"hhaha...leżę :D
    Ciekawe czego chce od niej Quinn...Nic mi nie pozostaje oprócz czekania :)
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Cię do Tagu! Miłego odpowiadania! ;)
    http://olabylexi.blogspot.com/2016/03/girl-book-tag.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo,jasna cholera, Trish wraca do miejsca o którym chciała zapomnieć. Będzie gorąco, prawda?:D
    Czekam na next z niecierpliwością i dużo weny ^^
    Przepraszam, że tak długo tu nie zaglądałam, ale miałam masę sprawdzianów i poprawek :/

    OdpowiedzUsuń