Strony

piątek, 9 października 2015

Opowiadanie I. "To"

Hej! To opowiadanie dedykuję Jane Wolf, która jako jedyna skomentowała ostatni rozdział!
Dziękuję ci bardzo i mam nadzieję, że ci się spodoba :) 
 

Biegła przez las co sił w nogach. Słyszała za sobą odgłos kroków. Wieczór zapowiadał się świetnie. Umówiła się z koleżankami na drinka do klubu. Posiedziały chwilę, wypiły parę drinków. Poznały nawet kilku chłopaków, z którymi spędziły resztę wieczoru. Wyszli z klubu i każdy rozjechał się w swoją stronę z jedną z jej przyjaciółek. Ona też pojechała… A teraz uciekała przed nowo poznanym chłopakiem. Okazało się, że on i jego koledzy zamierzali się…. Zabawić. Onanie miała na to najmniejszej ochoty, więc uciekła od niego, a on ją teraz goni. Zerknęła szybko przez ramię i zauważyła, że on za nią nie biegnie. Zatrzymała się. Była tak bardzo pochłonięta biegiem, że nie zauważyła, że w lesie zrobiło się nienaturalnie cicho. Nie było słychać nawet odgłosu skrzydeł jakiegoś owada. Dziewczyna powoli odwróciła się wokół własnej osi. Wtem po jej lewej stronie złamała się gałązka. Odwróciła się. Patrzyła prosto w oczy… bestii. Przełknęła głośno ślinę, a dźwięk jaki się z niej wydobył wydawał się być zbyt głośny. Sparaliżował ją strach. Nagle usłyszała za sobą głos.

- Hej, Katie! Koniec zabawy! – krzyknął jej prześladowca. Powoli odwróciła się tyłem do potwora, by zmierzyć się z kolejnym potworem. Ona sama gardziła takimi mężczyznami, który preferują zasadę „jedna noc i koniec”. Wzdrygnęła się. Chłopak szedł w jej stronę ze zwycięstwem wymalowanym na twarzy. Powiedziała sobie, że nie da się. Pobiegła boso w prawo, bo szpilki zgubiła już jakiś czas temu. Gałązki i inne rośliny drapały jej nogi, ręce i sukienkę. Nie myślała teraz o swoim wyglądzie. Myślała, jak uciec od tego mężczyzny. Gdy tak biegła usłyszała krzyk. Zatrzymała się i odwróciła do źródła dźwięku. Zobaczyła jak duży czarny wilk odgryza głowę jej prześladowcy. Upadła na kolana, jak szmaciana lalka. Bała się i to strasznie. Tak bardzo, że nie była wstanie się ruszyć , ani nawet jęknąć. Bestia odwróciła łeb w jej stronę i spojrzała na nią szmaragdowymi ślepiami. Wilk uciekł zostawiając ciało, a dokładnej resztki jej prześladowcy. Nie miała siły nawet się podnieść i zacząć uciekać. Zanim straciła przytomność udało jej się jeszcze zobaczyć, że na ręce bierze ją jakiś mężczyzna. Otworzyła je jeszcze na chwilę, by spojrzeć w szmaragdowe oczy…

Ocknęła się w szpitalnym łóżku podpięta do wszelkiego rodzaju sprzętów. Przyszli lekarze, poinformowali ją o jej stanie zdrowia i stanie psychicznym. Zapytała jak się tu znalazła, a oni odpowiedzieli, że przywiozła ją jakaś kobieta, która znalazła ją ja poboczu drogi kompletnie nieprzytomną. Wtedy dziewczyna utwierdziła się w tym, że wcale nie widziała zabójstwa tego chłopaka. Po kliku dniach wypisali ją do domu. Weszła do swojego mieszkania i pierwsze co zrobiła, to włączyła telewizor. Leciały wiadomości.

„Dnia 12 lipca w lesie przy Vieln Street doszło do brutalnego morderstwa. Znaleziono zwłoki młodego chłopaka. Policja nadal szuka sprawcy, tej makabrycznej zbrodni…”

Dalej nie miała zamiaru słuchać, bo wiedziała więcej niż oni. Podeszła do barku i wyjęła z niej jeszcze nie otwartą butelkę whisky, którą dostała od swojej siostry na któreś urodziny. Nie kwapiła się po szklankę. Po prostu zaczęła pić prosto z butelki. Nie mogła znieść psychicznie tego, że była światkiem morderstwa, i że policja za niedługo powinna znaleźć tropy jej obecności na miejscu zbrodni. Wypiwszy całą butelkę weszła do swoje sypialni. Po omacku znalazła jakiś pasek i podeszła do karnisza od zasłon. Przywiązała jedną stronę do karnisza, a z drugiej zrobiła pętle. Wyszła na krzesło i skoczyła kończąc swój krótki żywot.
Na balkonie stał wilk w ludzkiej postaci i przyglądał się samobójstwu Katie. Pokręcił głową zrezygnowany i w jednej chwili już go nie było.

Tak jak nie było już podejrzanego w sprawie morderstwa w lesie. Policja zamknęła sprawę na podstawie braku podejrzanego i jakich kol wiek dowodów. Sprawy nie rozwiązano do dzisiaj…

5 komentarzy:

  1. Wow!
    Jakie to było wciągające...!
    Szkoda,że skończyło się samobójstwem,ale to opowiadanie na prawdę wyszło ci bardzo dobrze,przede wszystkim wciągało aż do samego końca :)
    Dziękuję za dedykt I potoku weny śle ~Jane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czułam, że ci się spodoba :)
      Dzięki za opinię ;)

      Usuń
  2. Niesamowite. Masz talent, dziewczyno! WENY!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie :) masz talent

    OdpowiedzUsuń
  4. Siedziałam przed komputerem z szeroko otwartymi oczyma. Pięknie piszesz *,*
    Chciałabym więcej tego opowiadania, bo mnie bardzo zaciekawiło. Szkoda, że zakończyło się tak tragicznie.

    OdpowiedzUsuń